- Coś trzeba zrobić z tym, że przy jednej alei na Powązkach jest i Bierut i pułkownik Kukliński. Ja z racji swojego wieku mogę to rozumieć, jednak następne pokolenia nie będą tego rozumiały i dlatego mamy przed sobą zadanie uporządkowania tego – mówił dziś w TV Republika Adam Borowski, wydawca i dyplomata, rozmawiając z Marcinem Bąkiem o dekomunizacji.
- Problem pomników „wdzięczności” został rozwiązany uchwałą sejmu. Należy przypomnieć, że nakazuje ona likwidację pomników, nie grobów. Ci, którzy tutaj walczyli i zginęli, mają prawo być tu pochowani. Niektóre samorządy już likwidują pomniki „wdzięczności”, natomiast są takie samorządy, które nie podejmują takich działań, bo wielu samorządowców może być związana z taką właśnie tradycją 22 lipca i likwidując takie pomniki, będą mieli wrażenie, że likwidują też część siebie – mówił Adam Borowski.
- W połowie lat 90., gdy zbrodnie sowieckie i działalność żołnierzy wyklętych i przebijały się to do świadomości społecznej, my niszczyliśmy pomnik Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Ludzie w Pieniężnie negatywnie się do nas odnosili, bo pomnik według nich wrósł w krajobraz, ludzie brali go jako punkt orientacyjny, miejsce schadzek. Po 20 latach zdecydowano o jego rozbiórce - ludzie dojrzeli, że w naszej historii nie można odwoływać się do takich wartości. Taki pomnik może stać w muzeum, a nie na ulicy, czy placu, w przestrzeni publicznej – dodał gość TV Republika.
- Coś trzeba zrobić z tym, że przy jednej alei na Powązkach jest i Bierut i pułkownik Kukliński. Ja z racji swojego wieku mogę to rozumieć, jednak następne pokolenia nie będą tego rozumiały i dlatego mamy przed sobą zadanie uporządkowania tego – stwierdził Borowski.