Zapewne wykładowcy Uniwersytetu Moskiewskiego mają płochy sen, gdy się im przypomina ukraiński historyk z Uniwersytetu Harvarda. Serhii Plokhy jest uznanym badaczem, którego prace rozbijają wielkoruską narrację.
W 2015 r. wyszła książka uznanego historyka o ostatnim półroczu Związku Sowieckiego, w którym Ukraina zadała decydujący cios imperium, choć nawet prezydent USA George Bush (senior) nawoływał Ukraińców do pozostania w ZSRS.
Niedawno Plokhy wydał „Kwestię rosyjską” i dowodzi, że naród rosyjski dopiero się kształtuje i de facto nadal nie jest jeszcze zdefiniowany. Polacy i Ukraińcy bronili ludności Międzymorza przed dominacją kultury rosyjskiej, a polskie powstania i aktywność narodowotwórcza Ukraińców cofały zasięg „rosyjskości”.
Proukraińskość Polaków to rosyjski koszmar, a fiasko inwazji rosyjskiej na Ukrainę to problem także dla ideologii imperium. Dzisiejsza koncepcja Kremla, w której Rosjanie są „ludem Putina”, jest kruchym spoiwem społeczeństwa. Historyk wydał teraz na Zachodzie książkę o czarnobylskiej katastrofie, która obnażyła słabość Sowietów. Jeśli kryzys w Rosji będzie się pogłębiał z takim impetem, to Plokhy ma zapewnione tematy do następnych książek.