Hełmy, kamizelki kuloodporne oraz sprzęt niezbędny do działania zimą – to według pierwszego zastępcy Ministra Obrony Narodowej Ukrainy gen. dyw. Ołeksandra Liszczinskiego – największe materialne potrzeby armii.
Generał Liszczinskij był w poniedziałek gościem Trzeciej Kieleckiej Konferencji Bezpieczeństwa, która towarzyszy XXII Międzynarodowemu Salonowi Przemysłu Obronnego. – Potrzebujemy przede wszystkim hełmów, kamizelek kuloodpornych oraz przygotowania naszej armii do warunków zimowych – powiedział podczas debaty.
Generał zwrócił uwagę na to, że wielu ukraińskich żołnierzy ginie na skutek ostrzeliwania ich pozycji z moździerzy oraz artylerii dalekiego zasięgu. – Powinniśmy mieć środki, które powinny nas chronić przed użyciem współczesnych rodzajów broni rażącej – powiedział, odpowiadając na pytanie o najpilniejsze potrzeby ukraińskiej armii w związku z działaniami we wschodnich obwodach kraju – donieckim i ługańskim.
Zdaniem głównego specjalisty w Ośrodku Studiów Wschodnich Andrzeja Wilka największym problemem dla ukraińskiej armii jest logistyka, która „nie działa tak, jak powinna” – ocenił.
Zwrócił uwagę na to, że niektóre bataliony ochotnicze zaczęły publikować w internecie listę artykułów, najbardziej potrzebnych na froncie. – To są głównie najprostsze środki łączności, umundurowanie – wyjaśnił.
Gen. Liszczinskij sporo miejsca poświęcił omówieniu obecnej sytuacji jego kraju. – Przeciwko Ukrainie prowadzona jest nie tylko wojna, nie tylko mówimy o ostrzałach i bombardowaniu, nie tylko broń pancerna jest angażowana, ale również prowadzona jest wojna informacyjna – powiedział gen. Liszczinskij.
Według niego Rosja dąży do zniszczenia integralności terytorialnej Ukrainy. – Teraz musimy walczyć o prawo do życia w niezależnym państwie demokratycznym. Te wydarzenia przypominają wydarzenia z 1 września 1939 roku – ocenił.
Sytuację w obwodach donieckim i ługańskim nazwał skomplikowaną. – To logiczna kontynuacja bezczelnej i cynicznej okupacji Krymu – powiedział. W jego ocenie, obecnie w działaniach przeciw Ukrainie, na jej terytorium bierze udział ponad 20 tys. osób, jak wyjaśniał „większość z nich to wojskowi rosyjscy”.