Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk na antenie Polskiego Radia 24 odniósł się do kwestii dyskusji w sprawie unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy gospodarek krajów członkowskich UE po pandemii koronawirusa.
Przewodniczący PE David Sassoli zapowiedział wczoraj, że unijny Fundusz Odbudowy wejdzie w życie nawet jeżeli Polska i Węgry podtrzymają swój sprzeciw.
– Wypowiedzi, które teraz miejsce, mówiące o rzekomym usztywnieniu stanowiska unijnego, są elementem strategii negocjacyjnej. Negocjacje w tej konkretnej sprawie są bardzo trudne i będą trwały do ostatniej chwili – ocenił na antenie Polskiego Radia 24 prof. Wawrzyk. Wiceszef MSZ podkreślił, że Polsce zależy na tym, aby ustanowione zostały „jasne, precyzyjne kryteria, które będą miały zastosowanie w konkretnych obszarach tzw. praworządności”.
– Nikt w Polsce nie kwestionuje mechanizmu praworządności w kwestii wydatkowania unijnych pieniędzy i pociągania do odpowiedzialności za ew. nadużycia z tym związane. Tu musi być przeprowadzone obiektywnie śledztwo i proces sądowy, jeśli takie sytuacje się wydarzą w jakimkolwiek państwie członkowskim UE – powiedział rozmówca red. Tadeusza Płużańskiego.
Wiceminister dodał, że „to nie my, jako Polska, mamy największe problemy w związku z pociąganiem do odpowiedzialności osób naruszających kwestie finansów UE”. Piotr Wawrzyk zaznaczył przy tym, że niedopuszczalna jest sytuacja, gdy unijni urzędnicy mieliby arbitralnie decydować o ewentualnym naruszeniu praworządności, nie kierując się przy tym żadnymi obiektywnymi kryteriami.
– Domagamy się, aby zapis o praworządności, jeżeli już rzeczywiście ma być, był na tyle precyzyjnie sformułowany, by nie były to kryteria o charakterze politycznym, ale merytorycznym. Zwracamy jednak uwagę, że sam mechanizm powiązania tych kwestii stoi w sprzeczności z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – wskazał polityk.
– Jestem przekonany, że większość krajów będzie mówiła właśnie o porozumieniu na najbliższym szczycie UE – dodał wiceminister spraw zagranicznych, który podkreślił, że brak kompromisu w kwestii budżetu byłby ewenementem, a przy tym – wizerunkowo fatalnym zakończeniem prezydencji niemieckiej w UE.