W drugiej części programu „Republika po południu” gościem redaktora Adriana Stankowskiego był europoseł PiS Witold Waszczykowski, były szef polskiej dyplomacji.
Polityk pytany był o zwołane przez Charlesa Michela na środę posiedzenie Rady Europejskiej w sprawie sytuacji na Białorusi.
– Już w ubiegłym tygodniu można było przewidzieć, że Rada Europejska się złamie. Ministrowie Spraw Zagranicznych podczas telekonferencji rekomendowali sankcje dla odpowiedzialnych za represje na Białorusi. Dobrze się stało – ocenił Witold Waszczykowski.
– Wbrew zakulisowym pogłoskom, że rzekomo polskie propozycje są nie do przyjęcia dla unijnych biurokratów. Okazało się, że Polska, jak niektórzy sądzą, gra drugie skrzypce, ale jednak gra te skrzypce i Unia Europejska ma świadomość, że źle się dzieje w naszym sąsiedztwie, musi też na to zareagować – wskazał europoseł PiS.
– Nie oczekuję jakiegoś przełomu. Nie oczekuję, że w środę UE podejmie tak daleko idące kroki, że zmieni rząd Łukaszenki. Oczekuję dwóch kwestii: co najmniej zarekomenduje sankcje podjęte przez szefów MSZ, czyli kary dla tych, którzy łamią prawa człowieka, są odpowiedzialni za to bestialstwo – dodał.
– A jednocześnie – zaapeluje do Rosji o niewtrącanie się, nieingerowanie w sytuację na Białorusi. Bo mamy do czynienia z europejsko-amerykańską rozgrywką z Moskwą o Białoruś. Jestem mniejszym optymistą, jeśli chodzi o jakieś stanowcze zdanie UE w tej kwestii, ale nadzieja umiera ostatnia – podkreślił polityk.
Prowadzący zwrócił uwagę na interesy Rosji na Białorusi i ofertę Władimira Putina, który zapowiedział, że udzieli Aleksandrowi Łukaszence „braterskiej pomocy”.
– Jak pokazuje doświadczenie, po Rosji i Putinie możemy spodziewać się zawsze najgorszego. Po ataku na Ukrainie widzimy, że stracił on bezpowrotnie społeczeństwo ukraińskie, które zmobilizowało się, zaszczepiło w sobie gen patriotyzmu, uznało, że braterstwo z Rosją, przyjaźń tych narodów, nie są warte poddania się – wskazał były szef polskiego MSZ.
– Teraz pytanie, czy te doświadczenia z Ukrainy Putin przeniesie na Białoruś. Przypomnę, że większość białoruskich oficerów jest wykształcona, wychowana w szkołach rosyjskich, armia białoruska uwzględniona jest w rosyjskiej doktrynie obronnej – dodał Witold Waszczykowski.
– Na Białorusi, w Kaliningradzie, na terenie Rosji od lat odbywają się olbrzymie ćwiczenia takie jak Zapad’19, gdzie ćwiczy się m.in. atak nuklearny na Polskę. Odejście Białorusi z tego układu rosyjskiego byłoby poważną wyrwą – podkreślił.
– Putin zrobi wszystko, aby utrzymać Białoruś. Pytanie tylko, jaką cenę jest gotów za to zapłacić. Ingerencja, narzucenie stanu wojennego, na pewno wzmocni opór Białorusinów. Być może nie z dnia na dzień, ale jednak umocni ich przekonanie o potrzebie bycia suwerennym – ocenił europoseł PiS.
– Te ponad 20 lat temu, kiedy Łukaszenka zaczynał być prezydentem Białorusi, miał również ambicje być szefem czegoś, co nazywa się ZBiR, czyli Związku Białorusi i Rosji. To były lata 90., kiedy Rosją rządził słaby Jelcyn. Łukaszenka miał wielkie ambicje, że będzie szefem całego tego ZBiR-u. Dzisiaj jest to już nierealne, Putin jest daleko silniejszy i dziś to on rozdaje karty. Pytanie tylko, czy prezydent Rosji podjął już jakąś refleksję po jednak nieudanych sześciu latach próby spacyfikowania i utrzymania w swoich kręgach Ukrainy i nie powtórzy tego błędu wobec Białorusi – wskazał polityk.