W przypadku Lecha Wałęsy trzeba co 15 minut sprawdzać internet, jakie są jego obecne notowania i na ile się już przyznaje – powiedział w programie "Wolne Głosy" Wojciech Reszczyński, komentując powrót byłego prezydenta do kraju. – Osobiście czuję się przez niego oszukany – podkreślił.
Publicysta "Naszej Polski" był zdziwiony faktem, że po przylocie do Polski Wałęsa nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. – Powinien to zrobić, bo sądzę, że przyjechali tam ci, którzy są mu przecież bardzo oddani i interesują się jego problemami zawodowymi i osobistymi – powiedział Reszczyński.
Z kolei Marek Król przypomniał, że manifestację w obronie byłego przewodniczącego "Solidarności" organizuje Komitet Obrony Demokracji. Na proteście w Gdańsku ma pojawić się sam Wałęsa. – Na pewno nikt na tej demonstracji jego kukły (Wałęsy - red.) nie spali, co najwyżej kukłę Jarosława Kaczyńskiego – powiedział.
– To jest wojna orwellowska. Kto panuje nad przeszłością, rządzi przyszłością – podkreślił Król. – Ja to nazywam przeszłością 'zbolkowaną' przez Służbę Bezpieczeństwa. Rozumiem determinację tych ludzi, bo wszystko się wali – stwierdził publicysta "wSieci". W ocenie Reszczyńskiego, sprawa TW "Bolka" jest końcem III RP, "państwa zbudowanego na totalnym kłamstwie". – Mówię to z całą świadomością i nigdy nie zmienię zdania, bo osobiście czuję się oszukany przez człowieka, który był prymitywnym donosicielem – mówił.
Archiwum Kiszczaka
W poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej odtajnił pierwszy pakiet dokumentów zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka. W warszawskiej czytelni Instytutu dziennikarzom i historykom udostępniono ponad 750 stron kserokopii z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika "Bolka". Wśród nich jest m.in. zobowiązanie Lecha Wałęsy do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, a także donosy i pokwitowania odbioru pieniędzy.
IPN ujawnił również odręczny list gen. Kiszczaka napisany w 1996 r. i zaadresowany do Dyrektora Archiwum Akt Nowych. Były zwierzchnik komunistycznej bezpieki prosi w nim, by teczkę TW "Bolka" upubliczniono nie wcześniej jak pięć lat po śmierci Lecha Wałęsy. "Uważam, iż dokumenty te winny być zachowane i w spokojnych czasach udostępnione potomnym i naukowcom-historykom; w jakimś stopniu ułatwią im obiektywne i rzetelne opisanie naszej najnowszej historii" – brzmi fragment listu byłego szefa MSW PRL.
Drugą partię dokumentów znalezionych w domu gen. Kiszczaka udostępniono w środę. Wśród nich znalazł się list, jaki szef PRL-owskiej bezpieki otrzymał w październiku 1984 r. od Daniela Passenta. Pismo wysłano kilka dni po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ TAKŻE:
Sąd obywatelski nad Lechem Wałęsą? Janecki: To jedyne wyjście
Wałęsa wrócił do kraju. "Nie będzie możliwości, by z nim porozmawiać"