Europosłowie przygotowują się do wznowienia prac nad przepisami zaostrzającymi zasady w transporcie międzynarodowym, Polacy mają nowy plan ich opóźnienia. Tak ustaliła w Parlamencie Europejskim brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka.
Naszym deputowanym, działającym ponad podziałami, już raz udało się opóźnić negocjacje nad przepisami niekorzystnymi dla naszych przewoźników. Nie rozpoczęły się one w poprzedniej kadencji, lecz zostały przekazane nowemu europarlamentowi, wyłonionemu w majowych wyborach. Teraz Polacy chcą, by negocjacje rozpoczęły się za kadencji nowej Komisji Europejskiej, która rozpocznie urzędowanie 1 listopada.
Dla obecnej komisarz do spraw transportu Violety Bulc to sprawa ambicjonalna. To ona zaproponowała, by sektor przewozów międzynarodowych był objęty restrykcyjnymi przepisami o delegowaniu pracowników. Na koniec kadencji będzie rozliczana z tego, co udało się jej zrobić. I dlatego jej współpracownicy naciskają na nowy Parlament Europejski, by jak najszybciej uzgodnił mandat do negocjacji z krajami członkowskimi w sprawie ostatecznego kształtu przepisów.
Jak wynika z informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia, iż koordynatorzy komisji transportu europarlamentu ustalili, że 24 września zostanie przyjęty mandat do rozmów, nasi europosłowie nie składają jednak broni. Wskazują na wątpliwości prawne – w poprzedniej kadencji przepisy zaakceptowano na sesji plenarnej, mimo że wcześniej, na komisji transportu, dwa z trzech raportów w tej sprawie zostały odrzucone.
Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka usłyszała w Parlamencie Europejskim, że opóźnienie prac jest istotne, bo jest szansa na korzystną dla nas zmianę na stanowisku komisarza do spraw transportu. O to portfolio bardzo zabiega Rumunia, która ma podobne do Polski, negatywne stanowisko w sprawie zaostrzenia przepisów w transporcie międzynarodowym. Nieoficjalne przecieki z ostatnich dni wskazywały, że komisarzem do spraw transportu ma zostać właśnie przedstawiciel Rumunii – Gdyby tak się stało, ułatwiłoby nam to działania, bo mielibyśmy sojusznika w Komisji Europejskiej – powiedział Beacie Płomeckiej jeden z urzędników.