Posłowie Platformy Obywatelskiej i Konfederacji domagali się zwołania na dziś posiedzenia Sejmu w formie tradycyjnej, nie zdalnej. Jak się jednak okazuje, na obradach może zabraknąć nawet… ¼ posłów PO. Posiedzenie w ogóle odbędzie się w bardzo okrojonym składzie.
Sprawie przyjrzał się portal Onet.pl. Dziennikarz tego serwisu, Kamil Dziubka przepytał posłów poszczególnych klubów o prawdopodobną frekwencję na posiedzeniu. I tak na przykład Krzysztof Gawkowski, szef liczącego 49 osób klubu Lewicy, poinformował, że zabraknąć może nawet do 15 osób.
– To są osoby, które przeszły choroby onkologiczne, są po chemioterapii, albo mają partnerów, którzy są chorzy. Jeśli ktoś jest w ciąży, to oczywiście też się nie pojawi- podkreślił polityk. Krzysztof Gawkowski nie szczędził przy tym ostrych słów pod adresem Platformy Obywatelskiej.
– Uważamy, że PO bierze odpowiedzialność za każdą osobę, która w trakcie tego posiedzenia zarazi się koronawirusem. To, co zrobili Borys Budka i Małgorzata Kidawa-Błońska, jest działaniem antypaństwowym- podkreślił rozmówca Onetu.
Co z samą Platformą Obywatelską, której posłowie najostrzej domagali się posiedzenia w formie stacjonarnej? Anonimowy poseł tej partii przyznał w rozmowie z Onetem, że w Sejmie może dziś zabraknąć ¼ parlamentarzystów tego klubu!
Jeżeli chodzi o Koalicję Polską (PSL-Kukiz’15), na posiedzenie na pewno nie przyjadą Agnieszka Ścigaj oraz Władysław Teofil Bartoszewski. Ta dwójka posłów poddała się bowiem kwarantannie. Rzecznik PSL, Miłosz Motyka poinformował, że oprócz Ścigaj i Bartoszewskiego, można spodziewać się w sumie nieobecności ok. 1/3 posłów – osób starszych i/lub przewlekle chorych.
Nie wiadomo natomiast, jaka będzie liczebność reprezentacji Zjednoczonej Prawicy. Pod kwarantanną przebywa na pewno minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, a także minister środowiska, Michał Woś, który niedawno opuścił szpital po zakażeniu koronawirusem. Woś informował, że obecność COVID-19 stwierdzono także u jego żony i córki.