Polski misjonarz ks. Mateusz Dziedzic, uwolniony kilka dni temu w Republice Środkowoafrykańskiej, powrócił do kraju. Po wylądowaniu powiedział, że dziękuje wszystkim, którzy przyczynili się do odzyskania przez niego wolności.
Ks. Dziedzic – kapłan z diecezji tarnowskiej – został uprowadzony przez rebeliantów w nocy z 12 na 13 października z misji w Baboua w Republice Środkowoafrykańskiej, ok. 50 km od granicy z Kamerunem. Następnie został wywieziony w stronę granicy z Kamerunem. W środę poinformowano o jego uwolnieniu.
– Dziękuję Bogu i tym wszystkim, którzy przyczynili się do mojego uwolnienia – powiedział po przylocie do Warszawy. Misjonarz relacjonował, że ludzie, którzy go pilnowali w czasie, gdy był w niewoli, nie byli agresywni. Dodał jednak, że byli oni uzbrojeni i obawiał się, że może dojść do "jakiegoś wypadku.
Pytany czy wróci na misje do RŚA, odpowiedział w języku sango (który jest używany w RŚA) i po polsku: "Jeśli Pan Bóg pozwoli, to tam wrócę".
W siedzibie KEP ma odbyć się konferencja prasowa z udziałem ks. Dziedzica.