Nieprawdą jest, że w Kancelarii Prezydenta RP toczyły się jakiekolwiek negocjacje w sprawie stanowiska państwa polskiego wobec Romana Polańskiego – oświadczyła prezydencka kancelaria, odnosząc się do doniesień tygodnika Wprost.
Nieudana próba aresztowania Romana Polańskiego zapewnia mu w Polsce bezpieczeństwo. Przyjaciele reżysera od miesięcy negocjowali też z Pałacem Prezydenckim jego nietykalność – podaje tygodnik Wprost, który tej sprawie poświęcił okładkowy temat najnowszego numeru.
Tygodnik napisał, że dzięki nieskutecznemu wnioskowi o aresztowanie Romana Polańskiego - złożonemu w ubiegłym tygodniu w Polsce przez Amerykanów - reżyser może już się czuć bezpiecznie w swym rodzinnym kraju. Przesłuchanie Polańskiego przez polską prokuraturę i wypuszczenie go po usłyszeniu zapewnień, że będzie stawiał się na każde wezwanie, uniemożliwia bowiem Amerykanom ponowne złożenie wniosku o areszt. Tygodnik napisał, że bezpieczeństwo Polańskiego na terenie Polski jego przyjaciele negocjowali od wielu miesięcy w Pałacem Prezydenckim.
Nieprawdą jest, że w Kancelarii Prezydenta RP toczyły się jakiekolwiek negocjacje w sprawie stanowiska państwa polskiego wobec Pana Romana Polańskiego. Prezydent RP nie ma w tej kwestii żadnej roli do odegrania, gdyż prawo do ułaskawień dotyczy tylko prawomocnych wyroków sądów polskich, co nie ma miejsca w przypadku Pana Romana Polańskiego. Istotną rolę do odegrania ma prokuratura i rząd, w tym resorty sprawiedliwości i spraw zagranicznych – napisała kancelaria prezydenta.
Do doniesień tygodnika odniosła się też wcześniej premier Ewa Kopacz. Zapewniła, że nic nie wie o gwarancjach nietykalności dla Romana Polańskiego, o których napisał tygodnik. – Uważam, że polscy obywatele, szczególnie w przypadku przestępstw, które dawno się przedawniły, nie powinni podlegać ekstradycji – oceniła premier.
Władze Stanów Zjednoczonych wystąpiły do Polski o aresztowanie 80-letniego dziś Polańskiego, który formalnie jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania w celu aresztowania i ekstradycji. W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
USA skierowały wniosek w związku z informacją, że Polański przybył do Warszawy na uroczystość otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich (która odbyła się w ubiegłym tygodniu).
To nie pierwszy taki wniosek USA. Poprzednio występowano o to do Polski w 2010 r., gdy szwajcarski resort sprawiedliwości odmówił ekstradycji Polańskiego do USA. Już wtedy prokuratorzy w Los Angeles i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości w Waszyngtonie oświadczyli, że będą dalej ścigać reżysera.
W ubiegłym tygodniu Roman Polański stawił się w krakowskiej prokuraturze; po jego przesłuchaniu prokurator uznał, że zbędne jest stosowanie aresztu na wypadek ewentualnego postępowania ekstradycyjnego w tej sprawie – informował wówczas rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
W lipcu 2010 r. Prokuratura Generalna uznała, że ewentualne wydanie przez władze polskie Romana Polańskiego innemu państwu jest niemożliwe z powodu przedawnienia karalności jego czynu w polskim prawie. – Ta opinia ma znaczenie, ale nie jest wiążąca – powiedział Martyniuk.