- Ze wstępu do raportu NIK-u wynika, że nikt nie panuje nad sytuacją w kraju. A przecież z konstytucji odpowiedzialność za władzę w państwie spoczywać ma na premierze - mówił w Telewizji Republika Andrzej Urbański.
- Według szefa NIK-u Krzysztofa Kwiatkowskiego premier nie ma instrumentu kontrolnego nad służbami specjalnymi. To nie do końca prawda. Jeśli zechce, to na żądanie szef rządu może mieć wgląd do najtajniejszych dokumentów operacyjnych i spraw służb - powiedział Urbański. Jego zdaniem Donald Tusk obiecywał „uspokojenie” służb, ale nie zrobił tego, bo w rzeczywistości nie miał takiego zamiaru. - To daje argument do postawienia premiera przed Trybunałem Stanu - dodał.
Zdaniem publicysty Andrzeja Talagi raport NIK pokazuje, że premier nie chciał się zajmować sprawami skomplikowanymi, a służby to wykorzystały. - Pytanie, dlaczego to zrobiły - powiedział. W jego ocenie powody mogły być dwa: służby chcą być niezależne i aferami dają sygnał, żeby trzymano się od nich z daleka albo chcą prowadzić w państwie własną grę. - Gdyby chodziło o ten drugi scenariusz, to byłoby bardzo źle, bo służby nigdy nie mogą urywać się państwu - skomentował sprawę publicysta.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Lisicki: Raport NIK o nadzorze nad służbami oddaje stan rzeczy