– Mamy pewne poczucie misji, by o Janie Karskim dowiedziało się jak najwięcej ludzi na świecie – mówił na antenie Telewizji Republika producent filmu „Jan Karski i władcy ludzkości”. Dariusz Jabłoński dodał, że „każdy, kto zobaczy film nie będzie wygadywał takich głupot jak szef FBI”.
– Pomysł powstał ponad 7 lat temu. Produkcja trwała bardzo długo. Niegdyś otrzymałem nagrodę im. Jana Karskiego wręczoną przez niego samego. To był jeden z elementów inspiracji – mówił Sławomir Grunberg.
Reżyser filmu stwierdził też, że najbardziej zainspirowała go „historia faceta, który mając 25 lat, wziął na siebie ogromną odpowiedzialność”. – W obliczu ogromnego ryzyka wchodził do warszawskiego getta. Robił to po to, by pokazać światu Holokaust – dodał.
– Jest to raczej film dokumentalny, który ma oddać prawdę i pokazać człowieka – mówił z kolei Dariusz Jabłoński, producent filmu. – Mamy pewne poczucie misji, by o Janie Karskim dowiedziało się jak najwięcej ludzi na świecie – uzupełniał. W jego opinii każdy, kto zobaczy film o Karskim nie będzie „wygadywał takich głupot jak szef FBI” – stwierdził Jabłoński.
Pytany o moment spotkania Jana Karskiego z prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem, reżyser filmu stwierdził, że dla samego Karskiego spotkanie z Rooseveltem było najważniejszym spotkaniem jego życia. – To utkwiło w nim głęboko, rozczarowanie, że opowiedział władcy ludzkości historię zagłady, a prezydent Roosevelt nie chciał słuchać. To zostawiło na nim ogromne piętno – tłumaczył Sławomir Grunberg.