W domu w Woli Przemykowskiej odnaleziono ciało 88-latki. Syn przekonywał, że matka zmarła dzień wcześniej. Według śledczych od zgonu mogło minęło znacznie więcej czasu. 48-latek tłumaczy, że chciał „pobyć z ukochaną mamusią jak najdłużej”.
O zgonie funkcjonariuszy poinformował pracownik ośrodka pomocy społecznej. Policjanci pojechali na miejsce i znaleźli ciało 88-latki na ganku. Mundurowi podejrzewają, że syn wstrzymywał się z pochówkiem, by pobierać emeryturę kobiety.
– Ojciec prawdopodobnie chorował na Covid-19. Widzieliśmy, że coraz gorzej się czuje, a śmierć jest blisko. Wezwałem do niego karetkę. Ratownicy reanimowali tatę w domu. Do tej pory mam tę straszną scenę przed oczyma. Mama widziała, co z tatą robią. Już wtedy mnie prosiła, że gdy przyjdzie na nią pora, to żebym nie wzywał do niej karetki ani nie oddawał do szpitala. Mówiła, że nie chce, by jej tak robili jak ojcu – powiedział mężczyzna w rozmowie z „Super Expressem”.
– Gdy mamusia umarła, zrobiłem tak, jak prosiła: pomodliłem się nad nią, zapaliłem świeczki, odsłuchałem mszy świętej w telewizji w południe. I właśnie wtedy, gdy ta msza trwała, weszła policja – twierdzi mężczyzna.
Wykonano sekcję zwłok kobiety. Prokuratura sprawdza dokładnie okoliczności zgonu i próbuje ustalić jego czas.
– Najbardziej żałuję, że mamusia trafiła na tę sekcję. Tak bardzo chciałem ją pochować taką, jak się urodziła – powiedział „Super Expressowi” syn kobiety.