Trump rządzi, Unia kalkuluje, Tusk lawiruje – co dalej z Europą?
![](/sites/default/files/styles/responsive_16_9_600w/public/2024-11/Jacek%20Saryusz%20Wolski.jpg?h=c74750f6&itok=xpB2AAcn)
Donald Tusk nie kształtuje europejskiej polityki – on jedynie wykonuje rozkazy. Jego pozycja w unijnych strukturach nie wynika z politycznej niezależności, lecz z podporządkowania Berlinowi i Brukseli. Nie kreuje strategii, a jedynie ją realizuje – zgodnie z interesami europejskich mocarstw. Choć próbuje uchodzić za samodzielnego gracza i lidera regionu, w rzeczywistości jego rola sprowadza się do biernego akceptowania narzuconych wytycznych.
Donald Tusk: wykonawca rozkazów, a nie lider Europy
– Tusk chce uchodzić za europejskiego „jastrzębia” w relacjach z USA, ale w rzeczywistości działa zgodnie z wytycznymi Niemiec, które narzucają kierunek polityki unijnej
– mówi w rozmowie z portalem tvrepublika.pl dr Jacek Saryusz-Wolski, były europoseł i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Zdaniem polityka, amerykańskie media dostrzegają aktywność premiera Tuska, lecz nie traktują go jako samodzielnego gracza politycznego.
- Działania obecnego polskiego rządu mogą w dłuższej perspektywie zaszkodzić pozycji Polski w relacjach transatlantyckich. Choć Polska dąży do bliskiej współpracy z USA, to unijne struktury, w których dominują Niemcy i Francja, mają odmienne priorytety
– konstatuje.
Premier Tusk nie jest jednak wyjątkiem, lecz raczej symbolem strukturalnego problemu, w którym Polska, mimo swojego strategicznego położenia i historycznej roli na wschodniej flance NATO, pozostaje w pułapce politycznej i instytucjonalnej.
Decyzje podejmowane są w Berlinie i Paryżu, a Komisja Europejska pełni funkcję technokratycznego narzędzia w rękach dominujących państw.
– Oczekiwania Amerykanów, zwłaszcza w zakresie obronności, pozostają niewypełnione, co tylko wzmacnia przekonanie w Waszyngtonie, że Europa jest w istocie kulą u nogi transatlantyckiego sojuszu
– wskazuje Saryusz-Wolski.
Protesty w Gdańsku – czy Bruksela w ogóle to zauważy?
Z dr. J. Saryuszem-Wolskim rozmawiamy w dniu, w którym w Gdańsku odbywało się spotkanie kolegium komisarzy unijnych z polskim rządem. Przed Europejskim Centrum Solidarności, gdzie toczyły się obrady, miały miejsce protesty NSZZ „Solidarność”.
Komisja Europejska debatuje nad przyszłością Wspólnoty, podczas gdy protestujący domagają się poszanowania ich prawa do życia, zdrowia, pracy oraz samostanowienia o własnym państwie.
Czy takie protesty robią wrażenie na eurokratach? Zielony Ład i pakt migracyjny to fundamenty obecnej strategii Unii Europejskiej, która – zamiast dostosowywać się do realiów gospodarczych i społecznych – zdaje się podążać utartym, ideologicznym torem.
– Historia pokazuje, że protesty są stałym elementem dialogu społecznego, lecz ich rzeczywista skuteczność jest niewielka
– podkreśla Saryusz-Wolski.
Jego zdaniem unijne struktury nie funkcjonują w logice demokratycznego sprzężenia zwrotnego, a kluczowe kierunki polityczne nie podlegają rewizji, niezależnie od skali społecznego sprzeciwu. Polityka migracyjna Unii Europejskiej jest tego najlepszym przykładem.
– Obecna praktyka polityczna pokazuje, że niezależnie od nastrojów społecznych kierunek polityki migracyjnej pozostaje w dużej mierze niezmienny. Nawet po ostatnich wyborach europejskich Komisja Europejska paradoksalnie przesunęła się jeszcze bardziej na lewo, co sugeruje kontynuację dotychczasowego kursu
– zauważa w rozmowie z nami, były europoseł EKR.
Oznacza to, że zamiast realnej refleksji nad konsekwencjami otwartych granic Unia nadal tkwi w ideologicznych schematach, oderwanych od rzeczywistości.
W oczekiwaniu na prezydenta Trumpa
Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu wywołał w Europie spory niepokój, jednak otwartym pozostaje pytanie, czy pociągnie to za sobą realne zmiany.
Nawet jeśli unijne instytucje zmienią język i sposób komunikowania niektórych kwestii, kluczowe jest, czy będzie to zmiana fundamentalna i długoterminowa, czy jedynie chwilowa reakcja na nową rzeczywistość polityczną w USA.
– Unia nie wypracowała jednolitego stanowiska wobec relacji z USA. Dominujący głos mają Niemcy, które starają się zachować swoją niezależność i realizować własne interesy. Niektóre kraje unijne zaczynają zbliżać się do Chin i Rosji, co budzi niepokój wśród zwolenników transatlantyckiego sojuszu
– stwierdza Saryusz-Wolski.
Brak wspólnej strategii wobec Stanów Zjednoczonych sprawia, że europejskie podejście do Waszyngtonu jest niejednolite. Część państw, zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej, postrzega relacje z USA jako kluczowy element swojego bezpieczeństwa, podczas gdy inne – jak Francja czy Niemcy – skłaniają się ku większej niezależności od amerykańskiej polityki.
Zamiast wypracować jednolite stanowisko wobec Ameryki, europejscy liderzy stosują taktykę przeczekiwania, licząc, że po czterech latach sytuacja w Białym Domu ponownie się zmieni. Takie podejście może jednak prowadzić do osłabienia pozycji negocjacyjnej Unii i zwiększenia dystansu w relacjach transatlantyckich.
– Donald Trump już wcześniej otwarcie krytykował Unię za niewystarczające wydatki na obronność i brak równowagi w relacjach handlowych. Mimo presji ze strony USA wiele państw unijnych nadal nie zwiększyło nakładów na wojsko w ramach NATO
– zauważa polityk.
Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, Europa może stanąć przed koniecznością samodzielnego budowania swojej pozycji geopolitycznej, co w obecnych warunkach nie będzie łatwym zadaniem.
Unia Europejska: supermocarstwo czy polityczna fikcja?
Unia Europejska stoi dziś przed najpoważniejszymi wyzwaniami od dekad, ale jej reakcje pozostają spóźnione i niespójne.
– Zamiast przygotować realną ofertę dla Amerykanów, Unia koncentruje się na unikaniu konfrontacji i utrzymywaniu status quo. W dłuższej perspektywie może to prowadzić do dalszego osłabienia europejskich wpływów i wzrostu napięć w relacjach transatlantyckich
– ostrzega ekspert.
Podziały wewnętrzne, brak strategicznej wizji oraz nierealistyczne założenia ideologiczne sprawiają, że Unia staje się coraz mniej zdolna do realnego działania. Jej przyszłość nie jest zagrożona przez protesty obywateli, lecz przez własną niezdolność do podejmowania odważnych decyzji.
W świecie, gdzie Stany Zjednoczone, Chiny i Rosja twardo bronią swoich interesów, Europa coraz bardziej jawi się jako gracz drugiej kategorii, pozbawiony realnej siły i determinacji.
– Unia nie przygotowała żadnej konstruktywnej odpowiedzi na amerykańskie postulaty, unikając konfrontacji, ale jednocześnie tracąc na znaczeniu. Relacje USA–UE od dawna nie są zrównoważone – Ameryka zapewnia parasol bezpieczeństwa, podczas gdy Europa czerpie korzyści gospodarcze
– podsumowuje dr Saryusz-Wolski.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X