O tym, że celebryci chętnie włączają się w kampanię wyborcza opozycji nie trzeba chyba nikogo zbytnio przekonywać. W najnowszym odcinku programu "Tomasz Lis." redaktor naczelny "Newsweeka" gościł m.in. Maję Ostaszewską, która swoimi wypowiedziami już nie raz zaskoczyła opinię publiczną. Nie zawiodła również tym razem!
Ostaszewskiej podoba się postawa młodych ludzi protestujących w „obronie klimatu”. – To jest fantastyczne, mamy te olśnienia, mamy ekopatriotów ukierunkowanych na to, żeby przepytywać kandydatów z ich stosunku do zmian klimatycznych — powiedziała.
W dalszej części rozmowy Ostaszewska grzmiała o braku wolności słowa!
– Coraz bardziej zaczynają sobie ludzie uświadamiać, że jeżeli chcą mieć nawet wolny dostęp do internetu, do social media, to to jest też polityka. Kiedy PiS zacznie się rozpędzać, to najprawdopodobniej zabierze ten dostęp. Zabierze dostęp do wolności słowa - twierdzi aktorka.
Żali się, że mijające lata były „koszmarne”. – Nie spodziewałem się takiego walca, że to będzie na taką skalę. Z taką pogardą, też złamaniem obietnic. Poza tym co jest związane z mediami, sądami, ale również te obietnice w sprawie ochrony spraw zwierząt. Nic nie zostało z tych obietnic dotrzymane. Nawet taki prosty zabieg, żeby psy miały dłuższe łańcuchy - mówi.