Terroryzm niekontrolowany. Liberalne Niemcy kłaniają się islamowi [OPINIA]
OPINIA|| Sprawcami ataków w Niemczech nie byli imigranci tylko… wariaci – taki komunikat płynie nie tylko z liberalnych niemieckich mediów, ale także z ust czołowych polityków tego kraju. „Zrobimy wszystko, byle tylko nikt nie powiązał naszej otwartej polityki migracyjnej z terroryzmem” – zdają się mówić.
W ostatnich dniach w Niemczech doszło do serii ataków, żadnego nie dokonał rodowity obywatel tego kraju. 18 lipca uchodźca z Afganistanu zaatakował siekierą pasażerów w pociągu koło Wuerzburga w Bawarii – zranił pięć osób. W ostatni piątek w Monachium 18-latek pochodzenia irańskiego zastrzelił dziewięć osób w centrum handlowym. W Reutlingen w niedzielę Syryjczyk zabił Polkę zatrudnioną w lokalu serwującym kebab. Tego samego dnia wieczorem w Ansbach w Bawarii uchodźca z Syrii wysadził się w powietrze, raniąc 12 przypadkowych osób.
Co na to rząd Niemiec? „Imigrantów nie należy generalizować, to były osoby z problemami psychicznymi, gnębione w szkole, nieakceptowane przez społeczeństwo, to nie ma nic wspólnego z ich narodowością”. Czy to oznacza, że Niemcy powinni przeprosić imigrantów za to, że źle czują się w ich kraju i nie potrafią się zasymilować? Czy to wina Niemców, że swoje frustracje imigranci z Syrii rozładowują za pomocą bomby, karabinu czy maczety?
Na komunikat o ilości zabitych i rannych w przypadku zamachów we Francji czy Belgii czekaliśmy dosłownie chwilę, Niemcy przez kilkanaście godzin po ataku na centrum handlowe w Monachium nie podali żadnego spójnego przekazu na ten temat. Ilość zamordowanych wahała się od trzech do piętnastu (sic!), służby przekazywały zupełnie inne informacje, niż władze, mainstreamowe niemieckie media z dużym opóźnieniem nadawały niespójne komunikaty, nawet nie próbując dochodzić prawdziwego motywu ataku. Podobnie w przypadku zamordowanej przez Syryjczyka Polki – na siłę próbuje się udowodnić, nieistniejące według świadków, intymne relacje między kobietą a uchodźcą, aby nadać temu zdarzeniu wymiar zabójstwa z powodów osobistych. Gdy zamachowiec samobójca wysadził się w Ansbach mówiono o wybuchu gazu.
Po co to wszystko? Tylko po to, żeby Angela Merkel nie musiała przyznawać się do błędu, tylko dlatego, żeby nie przyznać, że polityka multi-kulti wymknęła się spod kontroli? Prawda jest taka, że to nie Europejczycy biegają po ulicach uzbrojeni w maczety, bomby, noże, karabiny, to nie Niemcy, Belgowie czy Francuzi rozjeżdżają ludzi ciężarówką, czy z zimną krwią mordują małe dzieci.
Może zamiast od razu szeroko otwierać drzwi, warto najpierw spojrzeć przez wizjer.