Papież nie ma władzy nad rzeczywistością i moralnością i nie może ich zmienić. To najkrótszy komentarz do wypowiedzi Ojca świętego Franciszka na pokładzie samolotu, po pielgrzymce do Meksyku.
To była jedna z najbardziej zaskakujących konferencji prasowych. I nie chodzi tylko o wypowiedź na temat antykoncepcji i wirusa Zika, ale także unikanie odpowiedzi na temat sytuacji we Włoszech, ale mocne potępienie jednego z kandydatów na prezydenta w USA czy zadziwiające komentarze odnoszące się do ukraińskich grekokatolików. Wypowiedzi Ojca świętego były nieprecyzyjne, nieostre, i mogące sugerować zmianę doktryny (której nie było i być nie może). Najmocniej widać to było w kwestii antykoncepcji i wirusa Zika.
Wypowiedź padła w odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku wirusa Zika aborcja nie jest mniejszym złem. Papież odpowiedział: „Aborcja nie jest mniejszym złem, jest zbrodnią. To eliminacja jednego, by uratować kogoś innego. Tak postępuje mafia! To zbrodnia, zło absolutne. A jeśli chodzi o antykoncepcję, Paweł VI, Wielki, w sytuacji trudnej, w Afryce, pozwolił zakonnicom używać antykoncepcji w przypadkach gwałtu. Ale nie można mylić zła zapobiegania ciąży z aborcją! Aborcja nie jest problemem teologicznym. To problem ludzki, medyczny. Zabija się jedną osobę, by ocalić drugą, w najlepszym razie, albo aby sobie ułatwić życie? Jest to sprzeczne z przysięgą Hipokratesa, którą składają lekarze. Jest to zło samo w sobie, a nie zło religijne, w punkcie wyjścia. Jest to zło ludzkie. I oczywiście, jako zło zasługuje na potępienie. Natomiast zapobieganie ciąży nie jest złem absolutnym. W niektórych przypadkach, jak ten już wspomniany z Pawłem VI, było jasne. Ja także apeluję do lekarzy, aby zrobili wszystko, by znaleźć szczepionkę na tę chorobę przenoszoną przez te dwa komary. Nad tym trzeba pracować” – oświadczył Ojciec Święty.
Co wynika z tych słów? Głównie to, że papieska wypowiedź jest skrajnie nieprecyzyjna. Jeśli chodzi o aborcję nie ma się z czym nie zgodzić. To precyzyjne i jasne przypomnienie fundamentów moralnych nauczania Kościoła. Ale jeśli chodzi o drugą jej część nie jest już tak dobrze. Oczywiście jest prawdą, że zapobieganie ciąży nie jest złem absolutnym. To prawda. Tyle, że tu wszystko zależy od metody. Są metody zapobiegania ciąży, które są moralne (jeśli zachowane są moralne intencje), i takie, które niemoralne (czyli złe w znaczeniu absolutnym) są z natury. I tak moralnym środkiem pozostaje (jeśli nie zawiera w sobie mentalności antykoncepcyjnej) naturalne planowanie rodziny. Unikanie poczęcia polegać w sytuacji zagrożenia wirusem Zika powinno pozostać unikanie współżycia w okresie płodnym i podejmowanie go jedynie w okresie niepłodnym. Tego typu działania były i są dopuszczalne przez Kościół. Nie ma i nie może być natomiast zgody na stosowanie przez małżeństwa środków antykoncepcyjnych. I wypowiedź papieża (która nota bene nie odnosi się do antykoncepcji) niczego nie zmienia.
Dlaczego nie może być takiej zgody? Odpowiedź jest prosta. Otóż po pierwsze każda antykoncepcja hormonalna ma – poza uniemożliwieniem poczęcia – także działanie wczesnoporonne, bowiem jedną z technik jej działania jest uniemożliwienie implantacji poczętego już zarodka. A to jest w istocie aborcja na wczesnym etapie rozwoju. Aborcja zaś, co mocno przypomniał papież, jest zawsze złem absolutnym. Katolik (a szerzej nikt) nie może przyjmować środków, o których wie, że mogą one zabić jego dziecko. Wirus Zika tego nie zmienia, bowiem małomózgowie nie odbiera człowiekowi prawa do życia. Po drugie wirus Zika w niczym nie zmienia faktu, że akt seksualny podejmowany przez małżonków, który zostałby sztucznie ubezpłodniony w obawia przed wirusem Zika, byłby – z perspektywy teologii ciała – kłamstwem, bowiem nie byłby w pełni otwarciem na życie i płodność, które włączone jest w akt seksualny. Wirus Zika nie unieważnia tej zasady i nie sprawia, że antykoncepcja przestaje niszczyć prawdę małżeństwa i seksualności. Nie sprawia on także, że akt małżeński z antykoncepcją zostaje rozbity u swoich podstaw. I wreszcie kwestia ostatnia wirus Zika nie sprawia, że antykoncepcja przestaje truć i zabijać same kobiety. O czym też zapominać nie należy.
Nie sposób też uznać – zasugerowanej istotowej różnicy – między antykoncepcją a aborcją. Św. Jan Paweł II nie pozostawia wątpliwości, że są one w istocie zatrutymi owocami tej samej rośliny. „… antywartości wszczepione w „mentalność antykoncepcyjną” która jest czymś zupełnie odmiennym od odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa, przeżywanego w poszanowaniu pełnej prawdy aktu małżeńskiego — sprawiają, że ta właśnie pokusa staje się jeszcze silniejsza, jeżeli dojdzie do poczęcia „nie chcianego” życia. W istocie, kultura proaborcyjna jest najbardziej rozpowszechniona właśnie w środowiskach, które odrzucają nauczanie Kościoła o antykoncepcji. Z pewnością antykoncepcja i przerywanie ciąży, z moralnego punktu widzenia, to dwa zasadniczo różne rodzaje zła: jedno jest sprzeczne z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej, drugie niszczy życie ludzkiej istoty; pierwsze sprzeciwia się cnocie czystości małżeńskiej, drugie zaś jest sprzeczne z cnotą sprawiedliwości i bezpośrednio łamie Boże przykazanie „nie zabijaj”. Mimo tej odmiennej natury i ciężaru moralnego pozostają one bardzo często w ścisłym związku, niczym owoce jednej rośliny. To prawda, że nie brak przypadków, w których człowiek ucieka się do antykoncepcji lub nawet do aborcji pod wpływem licznych trudności egzystencjalnych, które jednak nikogo nie zwalniają z obowiązku pełnego zachowywania prawa Bożego. W bardzo wielu przypadkach korzenie tych praktyk tkwią w hedonistycznej i nieodpowiedzialnej postawie wobec życia płciowego i oparte są na egoistycznej koncepcji wolności, która widzi w prokreacji przeszkodę dla pełnego rozwoju osobowości człowieka. Życie, które może się począć ze współżycia mężczyzny i kobiety, staje się zatem wrogiem, którego trzeba bezwzględnie unikać, zaś przerwanie ciąży jest jedyną możliwością w przypadku niepowodzenia antykoncepcji. Niestety, ścisła więź łącząca na płaszczyźnie mentalności praktykę antykoncepcji z przerywaniem ciąży staje się coraz bardziej oczywista, czego wysoce niepokojącym dowodem jest produkcja środków chemicznych, wkładek wewnątrzmacicznych oraz szczepionek, które są równie łatwo dostępne jak środki antykoncepcyjne, ale w rzeczywistości doprowadzają do przerwania ciąży w najwcześniejszych stadiach rozwoju życia nowej istoty ludzkiej” - wskazywał św. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”.
Zaskakiwać w wypowiedzi papieża Franciszka może także fakt powołania się na apokryficzną wypowiedź bł. Pawła VI. Oczywiście w latach 60. powoływany się na nią (a dokładniej na podobne sugestie jego otoczenia), by usprawiedliwić stosowanie przez siostry zakonne, które mogłyby być zgwałcone, środków antykoncepcyjnych. Tyle tylko, że… po pierwsze po tych stanowiskach (raczej będących punktem wyjścia dyskusji, a nie stanowiskiem) opublikowana została encyklika „Humanae vitae”, która jest Magisterium (w odróżnieniu od nich), i która nie pozostawia wątpliwości, że antykoncepcja jest złem, i nigdy nie może być dopuszczona. Po drugie sytuacja, o której mowa ma się nijak do seksu małżeńskiego. W przypadku sióstr zakonnych nie ma mowy o moralnym akcie seksualnym czy o pożyciu małżeńskim, a także w przypadku gwałtu o zgodzie. Małżeństwo zaś ma nie tylko celebrować seksualność, ale może jej także, jeśli są ku temu racje, unikać. Jeśli tego nie robi, a stosuje antykoncepcje, to w istocie gwałci moralność i swoją tożsamość. Sytuacja jest więc zupełnie inna. Po trzecie zaś, i to także trzeba powiedzieć zupełnie jasno, w latach 60., gdy dyskutowano wspomniany problem, nieznane było wczesnoporonne działanie pigułki antykoncepcyjnej. Teraz jest zaś już ono znane i to właśnie ono wyklucza – w jakichkolwiek okolicznościach – stosowanie pigułki antykoncepcyjnej.
Wszystko to razem pokazuje, że entuzjazm mediów jest przedwczesny. Ojciec święty nie zmienił, bo zmienić nie może, nauczania o antykoncepcji. Nie ma on bowiem właddzy Ta wypowiedź, co też trzeba przypomnieć, w najmniejszym stopniu nie ma charakteru Magisterium i jest tylko kolejną lekko zmanipulowaną przez media (ale z powodu głębokiego braku precyzji papieskich wypowiedzi) próbą zbudowania medialnego wrażenia, że nauczanie Kościoła może się zmienić. Otóż nie może, bowiem nawet papież nie jest władcą moralności i nie może tego, co jest złe nazwać dobrym. Nie mam też wątpliwości, że za chwilę posypią się sprostowania i wyjaśnienia tego, co Franciszek miał na myśli. Sprostowania i wyjaśnienia, które przypomną, że antykoncepcja jest złem. I nawet wirus Zika nie może tego zmienić. Szkoda tylko, że znowu musimy zmagać się z wypowiedziami "samolotowego magisterium", które nie po raz pierwszy, dostarcza pożywki mediom i sieje zamęt w umusłach wiernych.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie