Kładka pieszo-rowerowa to kolejna, obok tzw. strefy relaksu, inwestycja władz Warszawy, która mogłaby (a dla niektórych już nawet jest) działaniem z "Misia" Stanisława Barei. Kładka, podobnie jak filmowy miś, miała zamknąć usta niedowiarkom, i niektórym rzeczywiście zamknęła, ale na bardzo krótko. Teraz kładka stała się przedmiotem coraz bardziej powszechnych żartów, a na temat jej fatalnego stanu technicznego przeczytać można nawet w "GW". Panie Trzaskowski, ma pan spory kłopot. Ta kładka, choć najdłuższa w Polsce, raczej nie zaprowadzi pana do pałacu prezydenckiego.
Całkowity koszt budowy kładki pieszo-rowerowej, znajdującej się pomiędzy Powiślem a Pragą, wyniósł ok. 120 mln zł. "Za taką kwotę mieszkańcy i turyści oczekiwali czegoś wyjątkowego. Kładka faktycznie stała się atrakcją turystyczną, lecz jej wygląd, już kilka miesięcy od otwarcia, pozostawiał sporo do życzenia", utyskuje portal wp.pl
Kładka została otwarta 28 marca tego roku. Tego dnia na kładce pojawiły się ogromne tłumy. Teraz ludzi także nie brakuje, ale ich uwagę przykuwa raczej opłakany wygląd nowego mostu, który ma niespełna ponad pół roku.
"Na powierzchni widać bowiem liczne czarne ślady po oponach rowerów i hulajnóg, choć częściej tego drugiego. - Z obserwacji własnych i zaprzyjaźnionych osób wiemy, że ślady na nowej, turystycznej kładce pochodzą głównie od hulajnóg elektrycznych. Dużo łatwiej wprowadzić je w poślizg, łatwiej też nimi "driftować" niż rowerami", stwierdził w rozmowie z WP Turystyka Marek Smyk z organizacji Zielone Mazowsze.
Portal zadał pytanie, czy kładka została wykonana z nieodpowiedniego materiału, skoro po kilku miesiącach duże zniszczenia widać gołym okiem. "Jej nawierzchnia jest wyłożona specjalną mieszanką na bazie żywicy, która poprawia przyczepność, co jest istotne, bo - szczególnie po stronie praskiej - jest tam zauważalny spadek. Minusem, w tym przypadku, jest generowanie śladów opon", przyznał w rozmowie z WP Turystyka Jakub Dybalski, rzecznik prasowy.
Ślady po oponach to jednak nie jedyny, ani nawet nie największy mankament."Kładka wygląda coraz mniej estetycznie. Do jej degradacji dochodzą jeszcze "dzieła" pseudografficiarzy, a nawet namazane sprayem reklamy... dilera narkotyków! A to wszystko pomimo zainstalowanego monitoringu i rzekomego objęcia kładki szczególnym nadzorem", stwierdził w rozmowie z portalem Marek Smyk.
Społecznik z Zielonego Mazowsza poddał także w wątpliwość samo istnienie kładki.
"Z komunikacyjnego punktu widzenia przeprawa ta nie stanowi znaczącej poprawy warunków podróżowania warszawskich rowerzystek i rowerzystów. To tylko turystyczny gadżet, który, owszem, gwarantuje przyjemne spędzenie czasu podczas podziwiania pięknego widoku na Wisłę oraz Stare i Nowe Miasto, ale nic poza tym", podsumował w rozmowie z cytowanym przez nas portalem.
Źródło: WP, "Gazeta Wyborcza", Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.