"Film jest prawdziwy, opowiada historię, która miała miejsce. Opowiada o kryzysie humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej i o nieadekwatnej odpowiedzi polskich władz na ten kryzys. Opowiada o spanikowaniu służb mundurowych i o tym, jak łatwo wzbudzić jest w ludziach poczucie zagrożenia, nienawiści i pogardy dla innego człowieka. Stawia też kwestię, do jakiego stopnia przemoc może być odpowiedzią na kryzys. To wszystko należy analizować wieloaspektowo, a nie, jak to robią politycy - wrzucać wszystko do jednego worka i w ten sposób budzić nacjonalistyczne i rasistowskie emocje", mówi Agnieszka Holland, twórczyni osławionej "Zielonej Granicy" w trakcie rozmowy z Magdaleną Rigamonti w "Onet Rano".
Reżyserka udzieliła wywiadu w dniu pogrzebu bohaterskiego polskiego żołnierza, którego śmiertelnie ugodził nożem na granicy "biedny człowiek szukający swojego miejsca na ziemi". Holland, przez znaczną część rozmowy uśmiechając się dość szeroko, mówi, lekceważącym tonem, że nieprzychylni jej ludzie: "winią mnie za to, że jestem odpowiedzialna za sytuację na granicy Polski. Za sytuację na granicy polsko-białoruskiej, za ataki grup migrantów, czy nie wiadomo dokładnie, jak te grupy wyglądają, ponieważ prawdopodobnie są one przemieszane z funkcjonariuszami służb białoruskich. No i za śmierć polskiego żołnierza", stwierdza lekceważącym tonem.
Holland skarży się na pogróżki, jakie teraz otrzymuje ona, a także "aktywiści" i jej filmowa gwiazda - Maja Ostaszewska.
Twórczyni "Zielonej Granicy" broni swego dzieła i jego faktograficznej wartości. "Film jest prawdziwy opowiada historię, która miała miejsce i która, niestety, nadal ma miejsce", argumentuje (trzeba powiedzieć, dość nieudolnie, zważywszy na znajdujące się w filmie "fakty" na czele ze słynną sceną, gdy strażnik graniczny rozbija termos, którego szkłem dławi się następnie "biedny imigrant").
Kuriozalna wypowiedź Holland osiąga swój szczyt stwierdzeniem, w którym oskarżając polityków (w domyśle: polityków Zjednoczonej Prawicy), iż budzą oni "nacjonalistyczne i rasistowskie emocje" narzucając zarazem Polakom narrację, że "strzelając do ludzi przechodzących granicę bronimy polskiego munduru i polskiej ziemi". Tak, to dokładnie powiedziała Holland!