Szanowny Panie Artysto,
jak szereg innych artystów straszy Pan Polaków nadchodzącą (a może już obecną) w Polsce rzeczywistością rodem z Orwella i Koestlera, która ma zastąpić zagrożoną sielankę III RP. Uratować ma nas przed tym "zachowanie się przyzwoicie" według rady Antoniego Słonimskiego. Wnioskuję z tego, że Pańskie standardy przyzwoitości są tożsame ze standardami IIIRP, zilustrowanymi np. przez sposób załatwienia smoleńskich pochówków: zawalić sprawę (z niedbalstwa, strachu przed Rosjanami lub umyślnie) urągając elementarnym zasadom profesjonalizmu i przyzwoitości, zakazać dochodzenia do prawdy i naprawy błędów, a potem oszukiwać przez 6 lat i opluwać tych, którzy chcą te błędy naprawić. Wszystko po to - żeby było tak jak było. Jak rozumiem, według Pańskich standardów przyzwoitości jest to stan pożądany, który należałoby zachować.
Według tych standardów dramatem, a może nawet tragedią jest natomiast zmiana tego stanu, tj. np. zbadanie i odkrycie, że w grobie jest ktoś inny, niż twierdzono, nie wiadomo kto. Bo według owych standardów przyzwoitości, najważniejsze jest zachowanie status quo: w grobie może leżeć ktokolwiek albo cokolwiek by tam włożyli Rosjanie, byle tylko tego grobu nie ruszać i nie zadawać pytań, kto naprawdę i dlaczego w nim leży (oraz jaki jest powód niezgodności). Wobec takich i podobnych faktów widać, czym jest owo "zachowanie się przyzwoicie" dla Pana, Panie Artysto i dla całej Pana moralno-politycznej formacji, która od lat uważa się za uprawnioną do rozdawania certyfikatów przyzwoitości.
Podałem ekshumacyjno-smoleński przykład, bo ten casus jest konkretny i akurat na czasie, ale jest wiele innych - choćby przypadek (nad)sędziego Rzeplińskiego, który "nie widzi" ustaw, którym na mocy Konstytucji ma "psi obowiązek" podlegać i których domniemanie konstytucyjności jest fundamentem orzecznictwa trybunału, któremu przewodniczy. Zamiast tego, wraz ze swoją ferajną - łamiąc owe fundamentalne zasady - stosuje (wybiórczo) domniemanie niekonstytucyjności: z góry wie, że ustawy PiS-u są niekonstytucyjne, tak jak o ustawach PO "z góry wiedział", że były konstytucyjne, choć faktycznie konstytucyjne nie były. Nie tylko tak okazało się później, ale wiadomo to było od razu, co ujawniła wewnętrzna e-mailowa korespondencja najbliższych kolegów i wspólników prezesa w tym oszustwie i matactwie. Takich przykładów można ciągnąć wiele.
Ze sfery polityki przytoczmy tylko własną recenzję stanu państwa przez polityka PO: "ch... d..pa i kamieni kupa" oraz tytuł "łatwego w hodowli". jaki wypracował sobie u Niemców Donald Tusk. Tylko tyle, bo pisanie o wyprzedaży narodowych dóbr i interesów nadto przekraczałoby ramy tego postu, a być może także i Pańskie horyzonty lub zasady.
Pamiętajmy, że cały czas Pan i Pańska formacja, tak jak wszyscy inni obywatele, możecie gardłować i opluwać (w granicach kk i kc) do woli kogo chcecie i jak chcecie, z rządem i Prezydentem (oraz Prezesem) na czele - prywatnie i publicznie, w mediach i na ulicy. Praw wyborczych też Wam nikt nie odbiera, a nadsędzia Rzepliński cieszy się aż nadto bezkarnością zważywszy lekceważenie przez niego prawa. Pański sięgający histerii niepokój, Panie Artysto, jest więc zdecydowanie na wyrost,.
Pańskie (i Pańskiego środowiska) standardy moralne są dobrze znane: wolno pluć na Kaczyńskiego czy Macierewicza, czasem dowolnie manipulując ich wypowiedziami, jednak "z definicji", "za zasługi", ma obowiązywać, parasol ochronny nad oskarżonym o łapownictwo Piniorem (czy dopuści Pan w ogóle myśl, że Kaczyński i Macierewicz mieli również swoje zasługi?). A choć sprawę Piniora przygotowali i na łapownictwie przyłapali go jego właśni kumple, to napluć za to można i należy na PiS bo takie są, Panie Artysto, standardy IIIRP, którą Pan czci i ratuje. Podobnie rzecz się ma z obroną Wałęsy, który - pomijając już wszystkie dowody jego agenturalności - wyznacza kolejne standardy "przyzwoitości" wyrażając się z odrażającą pogardą i cynizmem o kolegach, których ciężko skrzywdził donosami.
Bardzo długa byłaby litania przykładów moralnej degrengolady III RP i Pańskich "moralnych autorytetów", których kres ma być w Pańskiej opinii jakąś kosmiczną moralną katastrofą. Choć PiS ma swoje wady i niedociągnięcia (jak wszyscy), to w porównaniu z odpychającymi standardami (nie)przyzwoitości III RP, które chce Pan przywrócić i zakonserwować, plasuje się nieporównanie wyżej. Dlatego, Panie Artysto, Pańskie moralizowanie trafia kulą w płot, chyba że trafia na tych, którzy aprobatywnie i bezmyślnie czytają propagandę guru z Czerskiej.
Czy naprawdę jest Pan przekonany, że kryzys moralny przejawia się na przykład w tym, że prawo zaczyna ścigać złodziei, którzy dotąd byli bezkarni, w tym, że piętnuje się polityków, którzy są łatwi w hodowli dla ościennych mocarstw, w tym, że instytucje państwowe dociekają prawdy (np. w sprawie afery Amber Gold, identyfikacji ofiar Smoleńska i przyczyn nie wyjaśnienia tych spraw wcześniej?) Ale może nie dopuszcza Pan myśli, że drugiej stronie może po prostu na prawdzie zależeć, albo że prawda z zasady się społeczeństwu należy? Może zatem to Pan kieruje się uprzedzeniami, z góry skreślając cudzych (PiS) i ich argumenty (np. w sprawie Piniora czy TK), a z zasady aprobując swoich (PO/Petru) i ich argumenty? Czy nie jest to aby ksenofobia, którą tak chętnie piętnuje u innych Pańska formacja?
Choć Pański wpis sugeruje, że dyskusja z kimś tak zafiksowanym i zaprogramowanym w emocjach jak Pan może być stratą czasu, to jednak proponuję Panu refleksję i spojrzenie na rzeczywistość z innej perspektywy. Może wtedy przestanie Pan widzieć ją tak jednostronnie i histerycznie. Może warto wnieść trochę pluralizmu w lekturach mediów?
Na koniec, Panie Artysto, skoro tak lubi Pan cytaty, to może zna Pan również ten: "Jaka szmata robi się czasem z literata". Tymi słowami Marian Hemar podsumował właśnie Pańskiego arbitra od przyzwoitości czyli Antoniego Słonimskiego, przedtem obszernie opisawszy jego "cnoty". Zachęcam do lektury, która pokazuje, że ów moralista bywał bardzo na bakier z przyzwoitością. Pan Artysta, jak rozumiem, właśnie chce wejść w buty pana Antoniego, więc może warto być ostrożniejszym w doborze autorytetów i popatrzeć z innej perspektywy także na tego "krzewiciela przyzwoitości". W całym tym upadku autorytetów może pocieszające będzie to, że np. Tuwima Hemar uważał przede wszystkim za politycznego idiotę (więc może nie za "szmatę").
Losy Słonimskiego, podobnie jak wielu innych artystów, a także Pański wpis na facebooku przypominają, że artyści, to ludzie wrażliwi, którzy potrafią nadawać piękną, atrakcycjną formę różnym treściom, jednak niekoniecznie gwarantują jakość merytoryczną i moralną przekazywanych w piękny sposób treści, które przecież nie muszą być, a może nawet zwykle nie są wyłącznie ich autorstwa. Jeśli te treści są moralnie lub merytorycznie błędne lub zwodnicze, wiodą ludzi na manowce, tym łatwiej im bardziej atrakcyjna jest ta forma.
Pozdrawiam zatem, zachęcając do refleksji, uspokojenia i wyluzowania. Mniej emocji, więcej rozsądku. Mniej klisz i ksenofobii, a więcej otwartości i pluralizmu - jeśli Pan, Panie Artysto jest w stanie się na tyle zdobyć.
Prozaiczny nie-artysta
Grzegorz Strzemecki