Szyderstwo niemieckiego medium? Onet „świętuje” 100 lat polskiej niepodległości i pokazuje ...
Co jedna wydziarana (wytatuowana) ręka, a druga czarna mają wspólnego z polską niepodległością? – zapytała mnie zdumiona żona, kiedy wczoraj wieczorem jechaliśmy przez Kraków. Podniosłem wzrok znad kierownicy i rzeczywiście – przy ul. Wielickiej, stoi oto wielki bilbord, który Państwo mogą sobie obejrzeć na zdjęciu. Początkowo nie zauważyliśmy, kto wystawił tę reklamę, gdyż kluczowe logo było zasłonięte. Strzelaliśmy, że może jakiś NGO futrowany zachodnią kasą i zjechaliśmy na pobocze, żeby lepiej zobaczyć i zrobić zdjęcie. Okazało się, że prowodyrem kampanii jest najczęściej czytane medium w Polsce, czyli niemiecki Onet ukazujący się w języku polskim - pisze Adam Sosnowski na portalu swiato-podglad.pl.
Sam plakat jest dosyć prosty. Czarnoskóra kobieta podaję rękę jakiemuś facetowi z dość obskurnym tatuażem, a wokół tego umieszczono napisy „Świętujmy 100 lat niepodległości Polski!” oraz „100 lat Polsko! Onet”.
Nic w tym przekazie się nie zgadza.
Najbardziej rażący jest fakt, że Onet świętuje „100 lat niepodległości Polski”. Wielokrotnie podkreślali to w tym roku wybitni publicyści i historycy, mówili o tym prezydent i premier, aby wystrzegać się pisania, czy mówienia o 100-leciu polskiej niepodległości, gdyż w ten sposób dokonuje się fałszerstwa historycznego. Polska stała się niepodległym krajem w 966 r., a więc 1052 lata temu. Innymi słowy: nasza Ojczyzna swym istnieniem cieszy się już od ponad tysiąca lat! Z przerwami, owszem, a to głównie dzięki „uprzejmości” naszych niemieckich i rosyjskich sąsiadów, ale niemniej jest to dumny kawał historii, jakim może się pochwalić mało który kraj na świecie. 100 lat temu to niepodległość odzyskaliśmy, nie nabyliśmy.
Z pewnością nie mogą pochwalić się tym Niemcy, gdyż ani wczesnośredniowieczne ludy germańskie, ani państwo wschodniofrankijskie z IX i X w. – utożsamiające się raczej z Francją – z dzisiejszym państwem niemieckim nie miały wiele wspólnego. Pierwsze poważne rozważania o narodzie niemieckim zaczynają się w landach między Renem a Odrą w XIV i XV w., czyli w czasie, gdy nasza ojczyzna wzrasta do rangi imperium o wyraźnie polskim charakterze (wspaniale opisuje to prof. Andrzej Nowak w trzecim tomie „Dziejów Polskich”). Natomiast jako jedno, zjednoczone pod berłem najmniej niemieckiego w swym rodowodzie regionu, a więc Prus, państwo niemieckie powstaje dopiero w 1871 r. – czyli 915 lat po Polsce.
O tym wszystkim bilbord niemieckiego Onetu rzecz jasna nie mówi, sugerując wyraźnie, że Polska niepodległa istnieje dopiero od stu lat, a zatem jest młodsza nawet od skleconego w 1871 r. jako wspólna organizacja cesarstwa niemieckiego. Wszystko, co było w Polsce wcześniej, niech zostanie zapomniane. Idealnie wpisuje się to w europejską narrację, według której historia Europy zaczyna się wraz z powstaniem Unii Europejskiej, które było możliwe dzięki pokonaniu chrześcijaństwa i oparciu się na ideach oświecenia.
Nadinterpretacja? Nie sądzę. Nie bez powodu nowo powstały Dom Historii Europejskiej w Brukseli w swej opowieści historycznej cofa się najdalej do XIX w. Wcześniej panowała przecież nicość. A cel jest jasny – przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani powiedział wprost, że Dom Historii Europejskiej ma być miejscem, „które powinno tworzyć tożsamość i pamięć europejską.”
W tej narracji nie ma miejsca dla Polski, kraju opartego na ponad tysiącletniej tradycji, chrześcijaństwie i własnej tożsamości narodowej. Jest tylko miejsce dla Polski młodziutkiej, niedojrzałej, zdanej na łaskę mądrych Europejczyków (czytaj: Niemców), stuletniej właśnie. „Sto lat Polsko,” czytamy na plakacie niemieckiego Onetu. Pomyłka? Ja nie wierzę w tego rodzaju pomyłki.
Ale równie szokujący jest wybór motywu ilustracyjnego, czyli rąk: czarnej i wytatuowanej. Nie dlatego, że czarny kolor skóry czy tatuaż są czymś złym, lecz dlatego, że w sferze symbolicznej nie mają nic wspólnego z polskością i nie kojarzą się w żaden sposób z tą ważną dla nas rocznicą. Wręcz przeciwnie, czarny kolor skóry kojarzy się z czymś w Polsce niespotykanym, czyli z obcością, a przedstawiony tatuaż (z wiedźmą czy cokolwiek to jest) z brzydotą i szyderstwem. A przecież właśnie o symbolikę na tym plakacie chodzi, a nie o reklamę np. tatuaży. Nie pokazano niczego, co byłoby tradycyjnie polskie. Przecież mogli sobie podać rękę np. osoba starsza z różańcem i młoda z dziarą ilustrującą znak Polski Walczącej. To byłby symbol, wątek międzypokoleniowy, odzwierciedlenie dzisiejszej Polski. Na tej płaszczyźnie można by szukać pojednania czy chociażby dialogu. To byłoby prawdziwe.