– Celem jest zmiana paradygmatu funkcjonowania polskich sił zbrojnych – mówił wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski. W programie „Prosto w oczy” podkreślał, że poprzednia ekipa wykluczała zagrożenia konfliktem zbrojnym.
– Na pewno potrzebny jest wzrost liczby osób, które będą przeszkalane – odparł Szatkowski, pytany o to, czy potrzebny jest wzrost liczebności polskiej armii.
– Mogę powiedzieć, że decyzje podejmowane przy profesjonalizacji armii doprowadziły do erozji zdolności szkoleniowych w ramach wojska. Od kiedy mamy do czynienia z inną sytuacją geopolityczną i bezpieczeństwa, następuje powrót do ponownego przeszkalania. Tu okazuje się, że system nie jest wydolny, żeby to zrobić – wyjaśniał wiceminister obrony narodowej.
Szatkowski przypominał, że za czasów ministra Klicha przyjęto, że ludzi wystarczy nam na jakiś czas, a w zasadzie to nie będzie poważnych zagrożeń, więc rezerwy stworzą się z żołnierzy zawodowych. – Problem w tym, że nie stworzono nowych rezerw, a stare się po prostu wykruszają – zauważył.
Zdaniem wiceministra całe założenie 100 tys. żołnierzy zawodowych i 20 tys. rezerwistów było założeniem zakładającym, że nie grozi nam żaden konflikt militarny. – Świadczą o tym dokumenty rządowe. Dopiero strategia bezpieczeństwa narodowego ogłoszona w listopadzie 2014 roku wskazywała nowe typy zagrożeń – mówił Szatkowski. Dodał, że ekspertów przygotowujących strategię zaskoczyły wydarzenia na Ukrainie i trzeba było ją przepisywać na nowo. – Sąd opóźnienie jej publikacji właśnie na listopad – dodał.
Pytany o cele nowego kierownictwa MON wobec polskiej armii, Tomasz Szatkowski odparł, że celem jest zmiana paradygmatu funkcjonowania polskich sił zbrojnych. – Trzeba je dostosować do warunków, w których funkcjonujemy – ocenił. Wskazał też na potrzebę odejścia od modelu ekspedycyjnego i wykorzystanie kanałów międzynarodowych po to, by zwiększać potencjał sojuszniczy.