Z tymi oszczerstwami Polska spotyka się już od 60 lat. Z archiwów niemieckich wynika, że określenie „polskie obozy śmierci” wymyśliło dwóch gestapowców, kiedy RFN starała się o przyjęcie w struktury NATO i próbowała zdjąć z siebie odpowiedzialność za II Wojnę Światową. To już trzecie pokolenie AK-owców i gestapowców, które ze sobą walczy - mówił na antenie Telewizji Republika Maciej Świrski, założyciel i prezes Reduty Dobrego Imienia.
- W popkulturze, w hollywodzkich filmach już mamy do czynienia z zmianą roli Niemiec w II Wojnie Światowej - zauważył Świrski - W wojennych filmach niemieckie postaci są dwuznaczne, albo wręcz mówi się o jakichś SS-manach-beznarodowcach, o nazistach, bez przynależności do konkretnego narodu - mówił.
Organizacja społeczna za słaba, potrzeba działania państwa
Świrski odnosząc się do działalności założonej przez sienie Reduty Dobrego Imienia zaznaczył, że organizacja społeczna jest za słaba w porównaniu z machiną państwa niemieckiego -Niestety państwo polskie działa reaktywnie, post-factum. Tak było w przypadku filmu "Nasze matki, nasi ojcowie". A powinno działać proaktywnie, należało nie dopuścić do powstania tego filmu albo odpowiednio zaingerować w scenariusz, żeby nie było w nim kłamstw - mówił.
Zamiast walczyć o prawdę, liczą na awans w strukturach europejskich
- Rządzący w Polsce liczą tylko na doraźne korzyści, wynikające z uprawiania polityki. A żeby walczyć o prawdę historyczną, trzeba narazić się wielu potężnym partnerom, trzeba przede wszystkim narazić się Niemcom - mówił Świrski. Wszystkie decyzje dotyczące awansu w strukturach europejskich, jak nominacja Donalda Tuska, wymaga akceptacji Niemiec. To może tłumaczyć, dlaczego polscy politycy nie walczą o dobre imię Polski, gdy zakłamuje się historię - podsumował Świrski.