– To co się wydarzyło pokazuje, że jak w soczewce zbiegły się wszystkie wady indolencji urzędniczej, jeśli chodzi o informatyzacje systemu do liczenia głosów – tak kompromitację PKW komentował na antenie Telewizji Republika Maciej Świrski, pomysłodawca inicjatywy „Informatycy dla demokracji”.
Świrski podkreślił, że PKW nie ma procedur zarządzania IT. - Jeśli tego nie ma, to jest kryminał - ocenił.
Jak zauważył, cała historia wokół wyborów pokazuje, jak chory jest system zamówień w Polsce, chory od początku do końca i nie chodzi tylko o korupcję.
– Ludzie, którzy robią takie zamówienia publiczne, są „informatykami”, którzy nie mają kompetencji do zarządzania takimi systemami – mówił.
Zaznaczył, że już sam przetarg na system do liczenia głosów budził wątpliwości, a sam program, jak uważa, był źle napisany.
– Gdyby postępowano zgodnie ze sztuką, taka sytuacja nie miałaby miejsca – mówił.
Przypomniał również sytuację, jaka miała miejsce w Lublinie, gdzie mąż zaufania wykrył, że wśród nieważnych kart odłożonych pod stół, znalazły się takie, które uznać należało za jak najbardziej poprawne.
– Jeśli w skali całego kraju ta procedura była powtarzana i nie następowało ponowne sprawdzenie głosów uznanych za nieważne, rodzi się wątpliwość co do prawdziwości ich liczby – powiedział.
Przedsiębiorca podkreślił, że program informatyczny nie jest czymś zawieszonym w powietrzu.
– Skoro nie istnieją procedury przebiegu liczenia, to bardzo ważne jest zatrzymanie niszczenia kart do głosowania, żeby mieć dowód. Aby podważenie zaufania do protokołów można było obalić – dodał.
Za niesłuszne uznał powtarzanie stwierdzenia, że obecnie głosy liczone są ręcznie.
– Głosy nie są liczone od nowa, oparte są na dostarczanych protokołach. Jeśli dane źródłowe są wadliwe, cały wynik nie będzie wiarygodny – podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE
Znamy pierwsze ostateczne wyniki wyborów do sejmików
Protest przeciw nieudolności PKW