"Komunikacja publiczna powoli wraca do normy, lecz po śmierci młodego Algierczyka zaczęli buntować się młodzi, choć nie tylko, mieszkańcy przedmieść francuskich miast inspirowani przez ultralewicowych bojówkarzy mających doświadczenie w walkach ulicznych z lat minionych. Eksperci twierdzą, że Rosja która z ochotą wspiera i finansuje wszelkiego rodzaju ruchy mające destabilizować kraje zachodnie mogła zachęcać ultralewicowe organizacje do tego rodzaju działań", powiedział w wieczornym programie Telewizji Republika Zbigniew Stefanik, korespondent polskich mediów we Francji.
"Wprawdzie policja stosując brutalne metody pacyfikacji takich protestów dość szybko bo chyba 28 i 29 czerwca poradziła sobie z demonstrującymi i niszczącymi mienie chuliganami, o czym świadczy malejąca liczba zatrzymywanych w następnych dniach, jednak młodzieży z przemieść, gdzie w większości żyją obcokrajowcy. Środowisko imigrantów w dużej mierze czuje się wykluczone ze społeczeństwa francuskiego i przez to nie czuje potrzeby integracji. Często element państwowy odbierany jest przez nich jako swego rodzaju okupanta m.in. przez brutalność policji, która interweniuje po chuligańskich wybrykach mieszkańców dzielnic przedmieścia; tam trwa bezustanna konfrontacja mieszkańców z policjantami i to cały czas rodzi napięcia", twierdzi Z. Stefanik
Prawdą jest, że straty po rozruchach we Francji szacowane są na kwotę ok. miliarda euro i są to szkody które ponieśli prywatni właściciele nieruchomości i prywatni przedsiębiorcy. Szkody poniesione przez państwo w wyniku spalenia m.in. budynków np. szkół czy komisariatów (spłonęło ich ok. 160) są jeszcze liczone, ale niewątpliwie sektor prywatny dotkliwie został poturbowany, więc także sektor państwowy boleśnie odczuje falę protestów.
Po ostatnich wydarzeniach, "moim zdaniem, chyba to, że konfrontacja z Rosją przestała być w zasadzie tematem tabu, choć fakty o tym świadczące przemknęły mediom jakby niezauważalnie. Na przykład zapowiedź prezydenta Macrona o planach wybudowania trzech dodatkowych szpitali wojskowych jako swego rodzaju przygotowanie do konfliktu o dużej intensywności", uzupełnia Z. Stefanik.