Stanisława Śledziejowska-Osiczko, numer obozowy 7712 KL Ravensbrück, czyli Kobieta, która z impetem zdobyła niebo!
ŚLEDŹ czyli Stanisława Śledziejowska-Osiczko, numer obozowy 7712 KL Ravensbrück.
Kobieta, która z impetem zdobyła niebo. Anielskie fanfary od 22 maja z coraz większym
wzmocnieniem dobywają się z wyżyn. Ona malutka pomarszczona osoba, na pewno zaczepia
jakiegoś anioła i szepce mu do ucha, a ten wybucha śmiechem, mimo że nie wypada, bo jak
można w tak podniosłą uroczystość śmiać się. Jak można przy tak wzniosłym wydarzeniu, gdy
ŚLEDŹ przechodzi bramy raju. Jednak gwarantowane jest, że ta radość obejmie zaraz
wszystkich w niebie i może na ziemi, zwłaszcza tej polskiej, ojczystej, za którą ona oddała
cierpienie - pisze Paweł Zastrzeżyński.
Kim była Stanisława Śledziejowska-Osiczko i jaki wpływ miała na współczesny świat, to powoli będzie ukazywane przez biografów. Dla człowieka, który ją spotkał była nadludzkim tytanem, która pod uśmiechniętą twarzą, pełną radości i anielskiej dobroci niosła pokłady cierpienia, które zatykają dech w piersiach i paraliżują zmysły.
W obozie koncentracyjnym KL Ravensbrück była poddawana operacjom doświadczalnym. Jednak to na niej było przeprowadzonych najwięcej zabiegów. Jak to wyglądało i czym to było już nie mieści się w wersach, które mogą być przyswojone przez współczesnych konsumentów doczesności. Gdy narrator stara się opowiedzieć o tym co ta kobieta przeżyła, widzi przed sobą paraliż odbiorcy, który natychmiast zmienia temat lub w popłochu ucieka.
Jednak dla człowieka, który chce wsłuchać się w tę historię powstaje rysa, której nie da się niczym wymazać. Odciska się pieczęć pamięci o tym, co człowiek człowiekowi może uczynić, ale co najistotniejsze, jak za przykładem takiej niezwykłej osoby można budować nadzieję na własne życie, która wprost przekracza próg nadziei. ŚLEDŹ, który już patrzy na ten świat z wyżyn niebieskich, zostawił po sobie łaskę doświadczenia, że jesteśmy naprawdę stworzeni na podobieństwo Boże, ale nie w smutnych i
przygnębionych postawach. Jesteśmy stworzeni w pełnej absolutnej radości i uśmiechu.
Ta kobieta to wprost obraz ROZRADOWANEJ MIŁOŚCI BLIŹNIEGO!
Musimy zostać spadkobiercami właśnie tego dystansu do własnego cierpienia. Jest przymus aby zacząć uczyć się poczucia humoru w tym świecie który zastajemy. Od tej kobiety muszą wziąć przykład Polacy, w swych przetłuszczonych i martyrologicznych postawach. Ona jest dla nas
niedościgłym wzorem.
Co jest niezwykłe, że po jej odejściu, człowiek wewnętrznie uśmiecha się, gdy o Niej wspomina, pojawia się ten wewnętrzny UŚMIECH, gdy się o niej myśli!
Za takie święte przykłady trzeba dziękować!