Środowiska lewicowe chcą zadymy podczas Marszu Niepodległości
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak ostrzega przed prowokacjami przed Marszem Niepodległości. Jacek Liziniewicz z "Gazety Polskiej Codziennie" pisze, że "atmosfera wokół tegorocznego Marszu Niepodległości się zagęszcza. Inicjatywa Obywatele RP postanowiła zablokować pochód środowisk narodowych poprzez zgłoszenie własnych kilkunastu pikiet na jego trasie. Aby być przed organizatorami Marszu Niepodległości, postanowili własne pikiety zgłosić dzień wcześniej jako dwudniowe".
Lewacy chcą negocjacji z organizacjami MN i domagają się zakazu: używania rac, transparentów z hasłami typu „Polska dla Polaków”, transparentów i okrzyków określających czyjąkolwiek narodowość, religię, orientację seksualną, płeć i rasę. Ujęli się też za dobrym imieniem swoich patronów, bo chcą, aby na marszu narodowców nie było „żadnych przyśpiewek o komunistach i kimkolwiek wiszącym zamiast liści i żadnych okrzyków o czerwonej lub jakiejkolwiek hołocie”. To nie pierwsza próba prowokacji mało znanej organizacji. Jej przedstawiciele od kilku miesięcy próbują wywołać zadymę podczas miesięcznic katastrofy smoleńskiej. Jak do tej pory bez żadnych skutków.
Zdaniem ministra Mariusza Błaszczaka może dojść do prowokacji. „Ostrzegałem, teraz mamy potwierdzenie zamiaru prowokacji i awantur 11.11.2016” – skomentował inicjatywę na swoim Twitterze.
Sprawę komentuje Damian Kita z biura prasowego MN: "To nie pierwsza prowokacja wymierzona w Marsz Niepodległości. Towarzyszyły one naszej inicjatywie od samego początku. Dość przypomnieć 2011 r., gdy organizacje anarchistyczne ściągnęły do Warszawy bojówki z Niemiec. To wtedy w siedzibie „Krytyki Politycznej” znajdowano pałki i kastety".