Śmierdząca sprawa Amber Gold. Śledztwo wciąż się przedłuża
Łódzkiej prokuraturze okręgowej prawdopodobnie nie uda się do końca tego roku zamknąć śledztwa ws. Amber Gold. Śledczy wystąpili do sądu o przedłużenie o kolejne trzy miesiące aresztu dla b. prezesa spółki Marcina P., podejrzanego m.in. o oszustwa znacznej wartości.
Śledczy zapowiadali wcześniej, że zakończenie tego śledztwa będzie możliwe do końca 2014 r. – Robimy wszystko, żeby zakończyć śledztwo jak najszybciej, ale może się okazać, że nie uda nam się go zakończyć w tym roku. Liczymy, że wówczas będzie to możliwe na początku przyszłego roku – powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Prokuratura skierowała do Sądu Apelacyjnego w Łodzi wniosek o przedłużenie do końca lutego przyszłego roku aresztu dla b. prezesa Amber Gold. Dzień wcześniej Marcin P. i jego żona Katarzyna P. kolejny raz zostali przesłuchani w prokuraturze i usłyszeli zmodyfikowane zarzuty oszustwa - rozszerzono je o dane osobowe kolejnych ponad pół tysiąca pokrzywdzonych.
– Podejrzani kolejny raz nie przyznali się do zarzutów i odmówili złożenia wyjaśnień – dodał Kopania.
Według prokuratury śledztwo jest już bardzo zaawansowane i weszło w końcową fazę, a podejrzani zapoznają się już z aktami sprawy. – W naszej ocenie niemal cały materiał dowodowy został już w tej sprawie zebrany, do przesłuchania zostali już bardzo nieliczni świadkowie. Niestety nie mamy jeszcze zrealizowanych wszystkich naszych wniosków o międzynarodową pomoc prawną. Mamy informacje, że wnioskowane przez nas przesłuchania świadków za granicą mają odbyć się w grudniu – zaznaczył Kopania.
Według niego podejrzany Marcin P. zapoznał się już z ok. 2 tys. tomów akt śledztwa i składa wnioski dowodowe, które częściowo są uwzględniane przez prokuraturę. To też może spowodować wydłużenie śledztwa.
Okres aresztowania b. prezes Amber Gold upływa obecnie 28 listopada; jego żonie sąd przedłużył wcześniej areszt do 14 stycznia przyszłego roku. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia.
Według śledczych Marcin i Katarzyna P. "działając wspólnie i w porozumieniu" w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili w sumie ok. 18 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie prawie 851 mln zł. Przyjęto, że oboje działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili z tej działalności stałe źródło dochodu.
Marcin P. jest podejrzany w sumie o 25 przestępstw, jego żonie zarzucono 17. Obok oszustwa znacznej wartości zarzuca się im m.in. prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych. Podejrzani - według prokuratury - nie przyznają się do zarzutów i odmawiają składania wyjaśnień.
Zdaniem prokuratury, Amber Gold od początku była tzw. piramidą finansową i z takim zamiarem powstała. Z opinii finansowo-księgowej przygotowanej przez Ernst&Young Audyt Polska wynika, że nie było zewnętrznych źródeł finansowania spółki, która pozyskała z lokat 851 mln zł, z czego zaledwie ponad 10 mln zł zainwestowała w złoto, które miało być zabezpieczeniem wkładów.
Pieniądze z lokat były wydawane na różne cele. Na działalność lotniczą, w tym finansowanie linii OLT Express, przeznaczono prawie 300 mln zł, ponad 214 mln zł wydano na bieżącą działalność spółki, w tym m.in. na zakup nieruchomości czy reklamę. Ustalono, że prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona wypłacili sobie w sumie 18,8 mln zł "pensji".
W śledztwie przesłuchano dotąd ok. 18 tys. świadków, a materiał dowodowy liczy ponad 15 tys. tomów akt.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.