Sipiera: Symbole komunistyczne trwały przez tyle lat, bo była cicha umowa, by tego nie ruszać
– Te symbole trwały przez tyle lat, bo była cicha umowa by tego nie ruszać (...) Ta ustawa miała wyeliminować tę rzeczywistość. Na Mazowszu większość samorządów poradziła sobie z tym bardzo dobrze (...) Problemem okazała się Warszawa. Warszawa, która powinna być pionierem i wzorem takich rozwiązań – powiedział wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, który był gościem red. Adriana Stankowskiego w programie „Republika po południu” w Telewizji Republika.
Na początku przypomnijmy ostatnie informacje: 28 maja Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie unieważnił zmianę nazwy Trasy Łazienkowskiej. Wcześniej wojewoda zadecydował, że ulica zostanie nazwana ul. Lecha Kaczyńskiego. Sąd Administracyjny unieważnił jednak tę decyzję i pozostała stara nazwa – Al. Armii Ludowej. Dzień później ten sam sąd uchylił zarządzenia zastępcze wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery – rozporządzenie to dotyczyło zmiany nazw 13 ulic w Warszawie w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną.
Dzisiaj gościem Telewizji Republika był sam wojewoda Zdzisław Sipiera. Co powiedział na ten temat w naszym programie?
– Nie po to została uchwalona ustawa dekomunizacyjna, żeby to teraz było negowane. Jesteśmy wolnym narodem (...) Nie było żadnego posła, który byłby przeciw tej ustawie. Była polityczna zgoda w tej sprawie. Trzeba wyeliminować te symbole z przestrzeni publicznej.
Niechęć przed zmianą
Sipiera powiedział również dlaczego według niego przez tyle lat widniały takie nazwiska na ulicach:
– Te symbole trwały przez tyle lat, bo była cicha umowa by tego nie ruszać (...) Ta ustawa miała wyeliminować tę rzeczywistość. Na Mazowszu większość samorządów poradziła sobie z tym bardzo dobrze (...) Problemem okazała się Warszawa. Warszawa, która powinna być pionierem i wzorem takich rozwiązań.
Gość programu powiedział również o roli IPN-u w całej sprawie:
– Słyszałem, że były wątpliwości... Ludzie pytali czemu nie było konsultacji z wojewodą. To było w geście miasta. IPN jednoznacznie przyjął, że te nazwiska muszą być zdjęte. Jako wojewoda mazowiecki podjąłem decyzję o zmianie tych nazw na te, które zostały zaakceptowane (...) Tej czynności nie można byłoby dokonać bez zgody IPN-u. Zależało nam, żeby nie zrobić żadnego błędu. Prezes IPN-u powiedział, że nasze czynności były przeprowadzone wzorcowo.
Osoba, która zasługuje na pomnik
Jaki był argument osób, które zaskarżyły decyzję?
– To była sytuacja dość dziwna, gdyż skarżący mówili, że to zamach na konstytucję… Sąd w tym zakresie nie podniósł żadnych z tych skarg. Sąd poruszył sprawę uzasadnienia (...) Jestem zaskoczony tym, że zostało podjęte coś, co w ogóle nie wynikało ze skargi. Skoro miasto nie chciało tego wykonać, to ja podjąłem się tej czynności. I potem zakwestionowało moją decyzję?
Wojewoda mazowiecki podkreślił jak ważną postacią był śp. Lech Kaczyński:
– Rozumiem, że polityka to walka o władzę. Gdyby miasto stołeczne Warszawa stanęło na wysokości zadania (miało na to 8 lat), to śp. Lech Kaczyński miałby swój pomnik i swoją ulicę. On dla Warszawy zrobił bardzo dużo (...) To, że trzeba zamknąć sprawę dekomunizacji jest oczywiste i pewne.