Wicepremier nawiązał do swojej wypowiedzi dla agencji AP, która napisała, że "Polska przeniesie tysiące żołnierzy w kierunku swych wschodnich granic w ramach historycznej reorientacji struktury sił zbrojnych stworzonej w czasach zimnej wojny". Siemoniak nazwał tę publikację niepotrzebnym zamieszaniem.
Wcześniej na Twitterze napisał, że nie mówił AP o liczbie żołnierzy, bo to nie jest ustalone.
.@TygodnikWPROST Nie zaprzeczam, że chcemy zwiększyć ukompletowanie wojska na wsch. Polski. Ale na razie bez liczb.I nie zaraz tylko do 2017
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) październik 27, 2014
Planujemy zwiększenie liczby żołnierzy i sprzętu w jednostkach na wschodzie kraju, a także inwestycje w tamtejszą infrastrukturę – powiedział wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak. To element zapowiadanego planu wzmacniania bezpieczeństwa państwa.
Szef MON podkreślił, że w czwartek – odwiedzając Siedlce – rozpoczął cykl wizyt w garnizonach w tej części kraju. – To był początek moich podróży po jednostkach na wschodzie Polski, ponieważ planujemy zwiększenie ukompletowania tych jednostek, zwiększenie liczby sprzętu, jak również inwestycje w infrastrukturę – zapowiedział.
– To jest proces zakrojony na najbliższe lata. Sądzę, że pierwsze efekty będą w 2016-2017 r. – dodał minister.
Siemoniak powiedział, że planuje w ciągu najbliższych miesięcy odwiedzić wszystkie garnizony w Polsce Wschodniej. Wymienił Chełm i Suwałki.
Wyjaśnił, że MON nie planuje przemieszczaniu jednostek z innych części kraju, ani tworzeniu nowych jednostek lub dowództw.
Pytany o liczebność żołnierzy, Siemoniak wyjaśnił, że np. w Siedlcach służy obecnie ok. 300 żołnierzy, a tamtejsze jednostki są ukompletowane na poziomie 30 proc. Gdyby zwiększyć ten ostatni wskaźnik do poziomu 90 proc., byłoby to - według szacunków wicepremiera – ok. 800 żołnierzy. – Chciałbym, żeby jednostki na wschodzie były ukompletowane na poziomie 70, 80, 90 proc. Za wcześnie jest, żeby mówić tutaj o jakichś liczbach – zaznaczył Siemoniak.
Dodał, że etaty dla żołnierzy, którzy mają wzmocnić jednostki na wschodzie kraju, mogą się zwolnić w ramach przeglądu różnych struktur w siłach zbrojnych.
Siemoniak podkreślił też, że konieczne są inwestycje w zaplecze garnizonów na ścianie wschodniej. – Ta infrastruktura jest bardzo zaniedbana, o czym się przekonałem w Siedlcach – ocenił minister.
Wicepremier poinformował, że zwiększenie liczebności żołnierzy i sprzętu na wschodzie kraju to jeden z elementów zapowiadanego planu wzmocnienia bezpieczeństwa państwa.
Premier Ewa Kopacz w swoim expose zapowiedziała, że w listopadzie zostanie przedstawiony plan wzmacniania bezpieczeństwa. Na początku października Siemoniak wyjaśnił, że w planie tym chodzi o zintegrowanie działania różnych instytucji i całościowe spojrzenie na sprawy obrony i bezpieczeństwa. – To nie jest tak, że skoro jest ministerstwo mające w nazwie obronę narodową, to ono odpowiada za wszystko. Ono powinno też w pewnej mierze integrować, konsolidować różne wysiłki – powiedział wicepremier.
Według AP Siemoniak powiedział, że żołnierze są potrzebni na wschodzie Polski z powodu konfliktu na sąsiedniej Ukrainie. "Zmieniła się sytuacja geopolityczna, mamy największy kryzys bezpieczeństwa od czasu zimnej wojny i musimy wyciągnąć z tego wnioski" - powiedział cytowany przez agencję minister Siemoniak. Dodał, że nie jest to jakieś "nerwowe czy radykalne posunięcie", ale że z powodu tej "sytuacji zagrożenia chcielibyśmy, aby te jednostki na wschodzie Polski były bardziej efektywne".