- Trudno popierać coś, czego szczegółów nie znamy - mówił w Monachium wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak.
- Trudno mówić o poparciu Polski, bo nie my jesteśmy autorami tych propozycji - powiedział Siemoniak dziennikarzom podczas 51. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Jak zaznaczył, Polska „dobrze życzy” tej misji, gdyż „chodzi o to, żeby był pokój i żeby została zachowana integralność Ukrainy oraz jej stabilna przyszłość”. - Natomiast trudno popierać coś, czego szczegółów nie znamy - zastrzegł.
Jak zaznaczył, o silnej pozycji Polski świadczy fakt, że przed wyjazdem Merkel do Kijowa i Moskwy minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier poinformował polityków polskich w Warszawie o tej inicjatywie. - Zobaczymy; to się nie dzieje w wymiarze unijnym. Nie dzieje się w formacie, w którym Polska uczestniczy – podkreślił szef resortu obrony.
Rzecznik MON płk Jacek Sońta zwrócił uwagę, że Polska popiera wszelkie działania, które zmierzają do stabilizacji i pokoju na Ukrainie. Siemoniak przypomniał też, że sama Merkel sceptycznie oceniła szanse na sukces tej misji. - Nie ma pewności, że dojdzie do ustaleń. Jeśli dojdzie, to wtedy je ocenimy, także z punktu widzenia polskich interesów – wyjaśnił szef MON. Pytany przez PAP o stanowisko Polski wobec dostaw broni na Ukrainę, Siemoniak zaznaczył, że nie należy oceniać krajów tylko według tego kryterium. Ci, którzy jak kanclerz Merkel, mówią „nie” dostawom broni, uważają, że takie działania tylko skomplikują sytuację, a nie rozwiążą konfliktu - podkreślił.
- Polska stoi na stanowisku, że od kiedy nie ma embarga na sprzedaż broni na Ukrainę, od lipca zeszłego roku, jesteśmy gotowi, by nasz przemysł obronny współpracował z Ukrainą – podkreślił minister. Jak dodał, Warszawa przywiązuje większą wagę do udzielenia wsparcia Kijowowi w ramach NATO.
Czytaj więcej
Merkel nieprzekonana co do powodzenia rozmów z Putinem. "Nie jestem pewna, czy przyniosą wyniki"