Dla mnie działanie Grzegorza Brauna nie było samodzielne, była to jakaś robota rodem z Kremla, ona miała osłabić nasz wizerunek na arenie międzynarodowej - ocenił w środę w programie Trzecim Polskiego Radia poseł Marek Sawicki (PSL-TD).
We wtorek poseł Konfederacji Grzegorz Braun, używając gaśnicy proszkowej, zgasił zapalone w Sejmie świece chanukowe. Potem pojawił się na mównicy sejmowej w czasie, gdy obradom przewodniczył wicemarszałek Krzysztof Bosak z Konfederacji. Obrady przejął marszałek Szymon Hołownia.
Marszałek Sejmu wykluczył posła Brauna z obrad i zapowiedział skierowanie przeciwko niemu wniosku do prokuratury m.in. o zakłócanie obrządku religijnego. Hołownia ogłosił także, że Prezydium Sejmu ukarało Brauna odebraniem połowy uposażenia na 3 miesiące i całości diety na pół roku. Prezydium upoważniło Kancelarię Sejmu do złożenia zawiadomień do prokuratury.
Do sprawy odniósł się w środę poseł PSL Marek Sawicki. "Z kadencji na kadencję jakość parlamentaryzmu niestety psuje się i to psują go politycy, psują go posłowie" - ocenił.
Zdaniem Sawickiego zachowanie Brauna "nie było samodzielne, była to jakaś robota rodem z Kremla". "Ona miała osłabić nasz wizerunek na arenie międzynarodowej" - ocenił Sawicki.