Sanok: śledztwo w sprawie pobicia 17-latka. Podejrzany miał posiadać narkotyki, tymczasem były to leki na ból głowy
Początek sprawy miał miejsce w listopadzie 2019 roku, kiedy sanoccy funkcjonariusze zatrzymali młodego chłopaka podejrzewając go o posiadanie zakazanych substancji.
Przy próbie zatrzymania chłopaka pojazd, w którym znajdował się podejrzany miał gwałtownie ruszyć. Funkcjonariusze podążyli za nim. Kiedy udało im się dogonić 17-latka, wylegitymowano go, sprawdzono pojazd i przeszukano rzeczy osobiste. Portal esanok.pl, który nagłośnił sprawę podaje, że policja sanocka nie udzieliła szczegółowych informacji odnośnie zdarzenia. Sprawę zgłoszono do prokuratury rejonowej w Brzozowie.
Portal powołuje się na informatora, według którego „policjanci mieli skuć mężczyznę kajdankami, używać wulgarnych słów, przeglądać telefon czy choćby uderzyć chłopaka w kark”. Na takie obrażenia ciała wskazuje również obdukcja.
17-latek wniósł do sanockiej komendy wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec funkcjonariuszy, którzy go zatrzymali.
Zebrane materiały nie dały jednak podstaw do stwierdzenia, że dwaj policjanci z KPP Sanok naruszyli „dyscyplinę służbową i zasady etyki zawodowej”.
Nie zgadzają się również wersje obu stron. W imieniu Komendy Powiatowej Policji w Sanoku wypowiedziała się asp. Izabela Rowińska-Ciępiel:
– Około godziny 23:20 policjanci podjęli interwencję wobec kierującego samochodem marki Honda, który na widok radiowozu gwałtownie ruszył i odjeżdżając skręcił w boczną ulicę. Policjanci mieli uzasadnione podejrzenie, że osoby będące w samochodzie mają coś do ukrycia, mogły złamać prawo lub posiadają przy sobie przedmioty pochodzące z przestępstwa. 17 letni pasażer, podczas interwencji zachowywał się nerwowo, istniała obawa ucieczki, dlatego konieczne było wobec niego użycie środka przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek. Powodem zatrzymania i przewiezienia młodego mężczyzny na komendę było ujawnienie przy nim tabletek zapakowanych w woreczek strunowy, tzw. dilerkę. Policjanci podejrzewali, że mogą to być środki, których posiadanie jest zabronione.
Inaczej zdarzenie zrelacjonował sam poszkodowany:
Tego dnia do późna pracował. W centrum Sanoka zatrzymał się pod bankiem, aby skorzystać z wpłatomatu i przelać na konto pieniądze z wypłaty. Podczas interwencji policjanci mieli go skuć kajdankami, używać wulgarnych słów i przeglądać jego telefon. Jeden z nich miał ponadto uderzyć chłopaka wykonując „potężny cios w kark, głowę”. 17-latek został przewieziony na komendę. Tam miało się okazać, że tabletki, które przy nim znaleziono, były lekiem na ból głowy. Po wyjściu z jednostki, chłopak wraz z bratem udał się do szpitala, aby wykonać obdukcję. Jako dowód odniesionych obrażeń przesłał do nas raport z badania, w którym czytamy o „stłuczeniu karku i odcinka lędźwiowego kręgosłupa”.
Po wewnętrznym postępowaniu w komendzie sprawę zakończono „przeprowadzeniem rozmowy dyscyplinującej z policjantem”, a 30 kwietnia 2020 roku prokuratura w Brzozowie umorzyła śledztwo ze względu na „brak danych dostatecznie uzasadniających popełnienie czynu zabronionego”.
12 maja w imieniu 17-latka złożono w Sądzie Rejonowym w Sanoku zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa. Zawiera ono szereg argumentów wraz z dowodami, między innymi płytę DVD z zapisem nagrania z monitoringu dokumentującego przebieg interwencji.
Sprawą zajął się nawet Zbigniew Stonoga, który materiał z rozmową z chłopakiem umieścił na swoim kanale YouTube.
Obecnie z informacji, do których dotarł portal esanok wynika, że 17-latek ponownie złożył wniosek, tym razem o wyłączenie ze śledztwa prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Krośnie. Akta sprawy trafiły już do Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.