Samolot z banerem wzywającym Tuska do Berlina przeleciał nad marszem PO. Obrońcy wolności grożą sądem!
O tym jak w rzeczywistości wygląda walka o wolność słowa i przekonań w partii Tuska przekonał ostatni marsz (złośliwi mówią o parteitagu) zwolenników tej formacji w Warszawie. Gdy nad "radosnymi ludźmi", noszącymi transparenty w graficznej i słownej wersji ośmiu gwiazdek, a także artykułującymi werbalnie ten wulgarny, a charakterystyczny dla ich kultury i wychowania przekaz, przeleciał samolot ciągnący baner z napisem "do Berlina", partyjni funkowie wpadli w szał.
Na konferencji prasowej posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński oraz Maciej Lasek (tak, tak to ten sam Lasek, specjalista od żelaznej brzozy) poinformowali, że składają zawiadomienie do Państwowej Komisji Badań Wypadków i do Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz Polskiego Agencji Żeglugi Powietrznej. – Trzeba raz na zawsze skończyć z tym bezprawiem w powietrzu – grzmiał Dariusz Joński, niegdyś polityk SLD o wdzięcznej ksywce „basenowy”.
– W związku z tym, że nie mamy odpowiedniej ochrony na niebie, a dodatkowo jeszcze ten incydent z samolotem, który wleciał w przestrzeń powietrzną Warszawy, zdecydowaliśmy się zareagować i wysłać zawiadomienia – mówił Joński. Dodał, że „to, z czym mamy do czynienia w ostatnim czasie po prostu budzi ogromne wątpliwości”. – Oczywiście sprawdzimy, czy pilot miał uprawnienia (...), żeby ciągnąć za samolotem baner. Nie musimy mówić, czym mógł się skończyć brak wiedzy u pilota – wskazał.
Poseł PO Maciej Lasek napisał na Twitterze, że „samolot nad marszem był ewidentnym złamaniem przepisów ruchu lotniczego. -"Według przepisów lotniczych nad Warszawą można latać na wysokości powyżej 2 tysięcy metrów. Wyjątkiem są procedury dolotowe i odlotowe z Lotniska Chopina i Lotniska Babice” – dodał.
Lasek ocenił, że „tymczasem samolot ciągnący baner leciał nad Warszawą wzdłuż Wisły na wysokości 500-600 metrów i nie startował ani nie lądował na Lotnisku Babice lub na Lotnisku Chopina”.
„Ten lot, który się odbył 4 czerwca, to było ewidentne złamanie przepisów ruchu lotniczego. Art. 212 ust. 1 lit. A ustawy z 3 lipca 2002 r. Prawo lotnicze: kto wykonując lot przy użyciu statku powietrznego, narusza przepisy dotyczące ruchu lotniczego obowiązujące w obszarze, w którym lot się odbywa, podlega karze pozbawienia wolności do lat pięciu” – napisał poseł PO.
„W związku z tym składamy wniosek o zbadanie tego incydentu i wszystkich jego okoliczności przez PKBWL, zawiadamiamy też prezesa ULC, aby wyjaśnił, czy pilot miał wszystkie uprawnienia. Nie wykluczamy też złożenia doniesienia do prokuratury” – poinformował.
Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy rządu Piotr Müller. „Panu Donaldowi Tuskowi nie spodobał się napis »do Berlina«. Będą chcieli zamknąć człowieka w więzieniu?” – napisał na Twitterze.