W „Saloniku politycznym” na antenie Telewizji Republika redaktor Rafał Ziemkiewicz rozmawiał z publicystami: Łukaszem Warzechą i Mariuszem Gierejem m.in. o wynikach szczytu UE, który w mijającym tygodniu odbywał się w Brukseli.
W „Saloniku politycznym” na antenie Telewizji Republika redaktor Rafał Ziemkiewicz rozmawiał z publicystami: Łukaszem Warzechą i Mariuszem Gierejem m.in. o wynikach szczytu UE, który w mijającym tygodniu odbywał się w Brukseli.
Pojawiają się sprzeczne opinie. Komentatorzy zwracają uwagę nie tylko na zaakcentowanie kwestii powiązania praworządności z wypłatą funduszy unijnych, ale – jak sugerują politycy Konfederacji - również utratą części suwerenności.
– Jestem zdumiony, że ten aspekt Konfederacja dostrzegła tak szybko, choć być może wcześniej mnie to ominęło. Ewidentnie jest duża niespójność w narracji Prawa i Sprawiedliwości, które z jednej strony mówi, że państwa narodowe, reformujmy unię, aby było to stowarzyszenie suwerennych państw, a z drugiej, jak wiemy, nic bardziej nie łączy niż wspólny kredyt, zwłaszcza hipoteczny. Kiedy małżeństwo zaciągnie kredyt hipoteczny, to mamy później gigantyczny kłopot z rozwodem- wskazał Mariusz Gierej.
– Mało tego, jeżeli pójdziemy dalej tym tropem kredytowym, to trzeba zastanowić się nad tym, czy warto zaciągać kredyty w obcej walucie. Bo w tym momencie może to nas kosztować jeszcze więcej, niż tylko ten element polegający na jednoczeniu Unii- dodał.
– Drugi aspekt szczytu w Brukseli to to, że odkąd sięgam pamięcią, w ustach polskich premierów pobrzmiewała zawsze historia „złotego pociągu”, który ma nam przywieźć euro. Polacy chętnie przyjmują oczywiście każdą ilość tego euro, natomiast ten mechanizm „wyciskania brukselki” został już dostrzeżony na salonach brukselskich i pojawiło się bardzo dużo głosów, że czas z tym skończyć- powiedział publicysta.
– A to oznaczałoby, że PiS powinno pomyśleć o tym, aby do Brukseli wysyłać fachowców, a nie swoich sprawdzonych towarzyszy na emeryturę i podreperowanie finansów, bo to mniej więcej tak w tej chwili wygląda- ocenił.
– Rezolucja jest wyrazem tego, co myślą europosłowie, co oczywiście nie oznacza, że projekt budżetu będzie odrzucony. Jednak wśród zapisów zawartych w rezolucji jest również postulat realnego powiązania praworządności z wypłatą pieniędzy- stwierdził z kolei Łukasz Warzecha.
– W ciągu kilku dni, myśląc o rezultatach tego szczytu, zmieniłem trochę zdanie. Na początku uważałem, że jest to na pewno nie gigantyczny, ale umiarkowany sukces. Teraz powiedziałbym raczej, że bilans jest na zero, neutralny- dodał.
– Z jednej strony faktycznie mamy największą przypadającą nam kiedykolwiek sumę z budżetu unijnego, jeśli się wszystkie te fundusze połączy. Mamy też chyba najwięcej, co udało się ugrać w kwestii praworządności, czyli maksymalne rozwodnienie tego kryterium. Nie jest to jednak prawda, co podawały prorządowe media, że nie ma tej korelacji. Ona jest i to zapisana w taki sposób, że w każdej chwili można będzie do tej dyskusji wrócić- ocenił.
– Kolejna kwestia, o której premier nie powiedział to to, że 1/3 tych pieniędzy pochodzących również z wieloletnich ram finansowych, czyli podstawowego budżetu UE, musi zostać przeznaczona na zieloną transformację, w ramach europejskiego zielonego ładu- wskazał Warzecha.
– I tu powstaje problem, bo jaki właściwie mamy na to plan? Tego rząd nie powiedział w żadnym momencie: ani w momencie negocjacji, ani po ich zakończeniu i nie wygląda na to, by miał zamiar powiedzieć to później- zauważył.
– Uważam, że europejski zielony ład będzie dla Polski nieszczęściem, niezależnie od tego, ile dostalibyśmy pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który zresztą został jeszcze bardzo okrojony- podkreślił publicysta.
– Natychmiast zaczęto także przypominać o paneuropejskich podatkach związanych ze strategią ekologiczną, które również uderzą w nas. My za to wszystko zapłacimy i bardzo fajnie, że dostajemy teraz bardzo duże pieniądze, ale ja chciałbym dowiedzieć się od pana premiera, jak to się przełoży na mój konkretny portfel. Czekam na to, że rząd, gdy już minie mu wielka radość z wyników tego szczytu, powie wreszcie, ile my w perspektywie np. 10 lat zapłacimy za Europejską Strategię Ekologiczną- dodał.
– „Bicz” związany z praworządnością jest w dużej mierze wirtualny. Myślę, że również ta zasada zapisana w punktach 22-23 konkluzji nic tu nie zmienia. Nadal umożliwia co prawda grillowanie Polski przez jakiś czas, ale do finału by to nie doszło, tak jak nie doszły te poprzednie procedury. Większym zagrożeniem jest to, że UE weszła w to ekoszaleństwo i wciąż się tego trzyma- ocenił Warzecha.