Po godz. 11 w poniedziałek w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego rozpoczęło się niejawne posiedzenie w sprawie wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu krakowskiej sędzi Beaty Morawiec. Wniosek taki do SN w połowie września skierował Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej.
Sprawę rozpoznaje sędzia Adam Tomczyński. Niezależnie od rozstrzygnięcia, będzie ono nieprawomocne, a strona niezadowolona z decyzji będzie mogła odwołać się do Wydziału II Izby Dyscyplinarnej.
Według prokuratury, sędzia miała przyjąć wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać. PK podawała, że datowana na 11 lutego 2013 r. umowa na przygotowanie opracowania "Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego" miała charakter fikcyjny i służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa. - Została podpisana w porozumieniu z ówczesnym Dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzejem P. i za zgodą ówczesnego prezesa tego sądu Krzysztofa S. Będące przedmiotem umowy opracowanie dla sądu nigdy nie powstało - głosił komunikat prokuratury. "Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie - przekazywała PK.
Z kolei zarzuty naruszenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i przyjęcia korzyści majątkowej prokuratura chce jej przedstawić w związku z wyrokiem wydanym przez skład orzekający pod przewodnictwem sędzi, korzystnym dla Marka B. oskarżonego o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej żony. Według prokuratorów wcześniej, przed wydaniem tego wyroku, B. skontaktował się z sędzią i uzyskał od niej zapewnienie, że rozstrzygnięcie sądu będzie dla niego pomyślne. - W rezultacie skład sędziowski pod przewodnictwem Beaty M. warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego, a on sam – jak wynika z zeznań świadków – opowiadał, że sędzia +jest super kobietą, bo bardzo pomogła mu w załatwieniu jego sprawy+. W zamian Marek B. przekazał sędzi telefon komórkowy – podawała PK.
Morawiec nie zgadza się z tymi zarzutami. - Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej" - mówiła we wrześniu. Jak podkreślała, trudno jest jej merytorycznie ustosunkowywać się do zarzutów, których nie widziała, które jej zdaniem są "jakąś totalną paranoją" i "wyssane z palca.
Przed SN zgromadziło się kilkadziesiąt osób - w tym sędziów i prawników - manifestujących wsparcie dla sędzi Morawiec. W zeszłym tygodniu stowarzyszenie "Themis" apelowało do sędziów, prokuratorów, adwokatów i innych obywateli o obecność przed budynkiem SN, aby wyrazić solidarność z sędzią.
- Bezwzględnie wspieramy sędzię Beatę Morawiec, która jest jedną z twarzy oporu przeciwko reformie sądownictwa. Represje zawsze mają twarz i nazwisko konkretnego człowieka. To nie jakaś Izba Dyscyplinarna dokonuje gwałtu na prawie, tylko robi to konkretny człowiek, który nazywa się Adam Tomczyński. On teraz ubrał się w togę fioletową z fioletowym kołnierzem i wydaje mu się, że jest sędzią. Pan Tomczyński nie jest sędzią, bo Izba Dyscyplinarka nie jest sądem - powiedział dziennikarzom członek stowarzyszenia sędziowskiego "Iustitia" sędzia Piotr Gąciarek.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Tusk znów obiecuje pieniądze na zdrowie, ale internauci przypominają, że poprzednie obietnice skończyły się miliardami dla nielegalnej TVP
Polska 22 listopada – co wydarzyło się tego dnia
Dziś czwarty dzień obrad Sejmu. Oglądaj LIVE u nas! [TRANSMISJA]
Nieoficjalny kandydat PiS na prezydenta ścigany listem gończym przez Rosję