Brytyjka dopiero na lotnisku zorientowała się, że ma przy sobie torebkę z kokainą. Miała nadzieję, że uda jej się przemycić narkotyk do Dubaju. Przypłaciła to życiem.
Sądzili, że dostała wstrząsu anafilaktycznego. Victoria Buchanan, 42-letnia nauczycielka mieszkająca na stałe w Dubaju, dostała zawału serca na lotnisku w Manchesterze. Świadkowie wstrzyknęli jej adrenalinę, którą miała w torebce na wypadek wystąpienia alergii na olej palmowy.
Dopiero sekcja zwłok ujawniła prawdę. Buchanan zmarła w szpitalu Wythenshawe, a tamtejsi patolodzy znaleźli w jej żołądku pęknięty woreczek z kokainą. Mąż zmarłej przyznał, że razem z żoną zażywali małe ilości narkotyków czasie corocznych wizyt w Wielkiej Brytanii.
– Odmówiłaby, gdyby ktoś poprosił ją o przemycenie kokainy, tego jestem pewien. To była ta sama torebka, którą razem kupiliśmy za 200 funtów - powiedział Mark Buchanan, który wrócił do Dubaju kilka dni wcześniej.
Prawdopodobnie przypomniała sobie o woreczku na lotnisku. Została w nim ćwierć pierwotnej ilości kokainy, której Buchanan szkoda było wyrzucić. Połknęła plastikowy woreczek i popiła go szampanem w nadziei, że uda jej się przemycić kokainę do domu - informuje "Telegraph".