Ruszył proces ws. korupcji przy udzielaniu koncesji na wydobywanie łupków. Na ławie oskarżonych urzędnicy i pracownicy kilku firm
Do 8 lat więzienia grozi siedmiu osobom oskarżonym w procesie o korupcję przy udzielaniu koncesji na poszukiwania gazu z łupków w Polsce. Prokurator odczytał akt oskarżenia, a jedna z osób zaczęła składać wyjaśnienia.
W procesie, który rozpoczął się w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy, oskarżonych jest troje byłych pracowników resortu środowiska - b. dyrektor departamentu koncesji ekologicznych Ewa Z., dwoje byłych pracowników tego departamentu Maciej O. i Anna Sz.-S. Czwarty - Dariusz S. - pracuje nadal w Państwowym Instytucie Geologicznym.
Na ławie oskarżonych znaleźli się też Wiesław S. i Włodzimierz B. z firm, które starały się o koncesje i Irena R., która miała pośredniczyć w kontaktach z szefową departamentu w MŚ.
Troje urzędników od marca do grudnia 2011 r. miało pisać trzem prywatnym spółkom wnioski o koncesję na poszukiwanie gazu z łupków, a dyrektorka departamentu miała na bieżąco informować swoją znajomą o tym, co dzieje się z wnioskami o koncesje. Według prokuratury otrzymywali za to nienależne korzyści materialne, a ministerstwo akceptowało napisane przez nich dokumenty.
Zatrzymań ABW dokonała w styczniu 2012 r. W sprawie stosowany był podsłuch - w kancelarii tajnej sądu znajdują się 42 płyty z nagraniami.
W akcie oskarżenia prokurator Robert Makowski zarzuca Ewie Z. przyjęcie nie mniej niż 25 tys. zł, Maciejowi O. trzech przelewów na 16, 36 i 54 tys. zł, Annie Sz.-S. dwóch przelewów na 10 i 3 tys. zł, a Dariuszowi S. - przelewu na 19 tys. zł. Pieniądze przekazywała Irena R. lub trafiały z firm, których szefami byli biznesmeni.
Anna Sz.-S., która jako jedyna mogła odnieść się do zarzutów z aktu oskarżenia, nie przyznała się do winy. Wyjaśniła, że na ustne zlecenie Ireny R. wykonała dodatkową pracę - przygotowała projekt prac geologicznych za 10 tys. zł i wniosek o zmianę koncesji za 3 tys. zł. Otrzymała za to wynagrodzenie przelewem, uiściła za ten dodatkowy dochód podatek.
Oskarżona zaznaczyła, że jako pracownik służby cywilnej, a nie urzędnik, nie miała zakazu podejmowania dodatkowej pracy, a jako wykształcony geolog miała potrzebną wiedzę i umiejętności, by taką dodatkową pracę wykonać. Pytana przez swojego obrońcę podała, że w okresie objętym zarzutami nie zajmowała się w MŚ wnioskami koncesyjnymi firm, które prokuratura podejrzewa o zlecenie korupcji.
Podkreśliła, że podczas pracy w departamencie nie miała wpływu na decyzje o przyznawaniu koncesji. W jej zakresie obowiązków był wycinek działań - jedynie sprawdzenie, czy składane wnioski nie zawierają błędów i czy są zgodne z ustawą prawo geologiczne i górnicze. Wykaz błędów przekazywała swojemu przełożonemu, który decydował o dalszych losach wniosku.
Podczas kolejnych rozpraw wyznaczonych przez sąd od stycznia do kwietnia - po jednej w miesiącu - kolejni oskarżeni będą odnosić się do zarzutów.
Przewodnicząca rozprawie sędzia Iwona Szymańska zezwoliła w piątek na wykonywanie zdjęć podczas procesu, ale z wyłączeniem sylwetek oskarżonych. Zezwoliła też na upublicznienie odpowiedzi na akt oskarżenia przygotowanej przez Ewę Z., o co wnosili jej adwokaci. Sąd nie uwzględnił też żadnego z wniosków o umorzenie składanych przez obrońców.
Ministerstwo Środowiska do 1 października 2014 r. wydało 58 koncesji na poszukiwanie lub poszukiwanie i rozpoznawanie złóż węglowodorów, w tym gazu z łupków. Koncesje te zostały udzielone na rzecz 18 polskich i zagranicznych podmiotów. Mają je m.in.: Chevron, Petrolinvest, PGNiG, Lotos i Orlen Upstream.
Zgodnie z Kodeksem karnym, kto udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Takiej samej karze podlega ten, kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę.