Tydzień przed pierwszą turą wyborów prezydenckich nasi wschodni sąsiedzi wykazują wzmożoną aktywność. Do relacji Polska - Rosja odniósł się Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji Władimira Putina.
- Relacje między Rosją a Polską są na najniższym możliwym poziomie - stwierdził Pieskow w rosyjskiej telewizji. Oczywiście natychmiast znalazł winnych: Polskę i Stany Zjednoczone, które zablokowały budowę gazociągu Nord Stream 2.
Nieprzypadkowo Pieskow teraz zaatakował - za trzy dni prezydent Polski Andrzej Duda spotka się w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem a jeden z tematów będzie dotyczył zwiększenia obecności wojsk USA w Polsce. A to nie jest na rękę Władimirowi Putinowi, który w USA widzi największego wroga. Dlatego poprzez swojego rzecznika wysyła w świat informacje, że Polska nie jest dla Rosji militarnym zagrożeniem dopóki nie ma na jej terenie wojsk USA. WSedług Moskwy sytuacja Polski wobec Rosji całkowicie ulega zmianie, gdy pozwala, by na jej terytorium stacjonowały wojska innych krajów w tym NATO,
Najciekawsza była jednak wypowiedź Dmitrija Pieskowa ( czytaj : Władimira Putina) dotycząca stosunków miedzy obywatelami Polski a obywatelami Rosji.
- Obywatele Rosji i Polski byliby zainteresowani polepszeniem relacji między oboma państwami, jednak ich obecny stan jest wynikiem konfrontacyjnej polityki Polski - stwierdził Pieskow.
I tutaj mamy najważniejszy przekaz Kremla: obecna władza w Polsce jest konfrontacyjna, Polacy, zmieńcie ją, a znowu będzie przyjaźń między naszymi krajami. Ten przekaz jest adresowany do różnego rodzaju maści putiniofilów, sympatyków Rosji Putina i osób, którzy tęsknią za polityką zagraniczną rządów PO-PSL. Czy będzie skuteczny? Dla wymienionych wyżej - zapewne tak. Nie można jednak lekceważyć tego typu wystąpień jak ostatni wywiad Pieskowa. Im bliżej wyborów, tym Putin będzie o sobie przypominał - chce odejścia Zjednoczonej Prawicy od władzy i powrotu "starych przyjaciół", którzy nie będą zakłócali spokoju rosyjsko - niemieckiego kondominium.