Opierając się na obiektywnych przesłankach Polska podejmuje działania w reakcji na coraz częściej pojawiającą się rosyjską dezinformację, próby wpływania na sytuację wewnętrzną czy wręcz nielegalne działania - podkreślił wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
MSZ w Moskwie, komentując wydanie zakazu wjazdu dla reportera rosyjskiej telewizji państwowej Jewgienija Reszetniowa, oświadczyło w tym tygodniu, że władze Polski rozpoczęły "kolejną falę" nagonki na dziennikarzy z Rosji pod pretekstem zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.
Reszetniow na wniosek szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) został wpisany na listę osób niepożądanych na terytorium RP. Materiały SKW wskazały, że gromadził on informacje wykorzystywane do rosyjskich działań przeciwko Polsce, w tym działań o charakterze dezinformacji. Rosjanin został objęty zakazem wjazdu do Polski na pięć lat oraz zakazem wjazdu do strefy Schengen przez trzy lata. Reporter po raz ostatni był w Polsce w styczniu 2020 r.
Zdaniem rosyjskiego resortu spraw zagranicznych "w Polsce oskarżenia o szpiegostwo stały się częstym pretekstem do represyjnych działań wobec dziennikarzy". MSZ Rosji zarzuciło też Polsce złamanie podstawowych zasad wolności słowa i naruszenie "przepisów UE o strefie Schengen w celu porachunków z niewygodnymi obywatelami Rosji".
Odnosząc się do sprawy, wiceszef polskiej dyplomacji powiedział PAP, że MSZ RP nie widzi głębszego uzasadnienia do komentowania wielu wypowiedzi rzecznik MSZ Rosji, ponieważ "z reguły są one dalekie od obiektywizmu i mają charakter czysto emocjonalny".
- Nie mamy więc pewności czy reprezentują stanowisko władz rosyjskich. Najlepszą reakcją na prowokację jest spuszczenie zasłony milczenia i konsekwentne wykonywanie swojej pracy - dodał.
- Pani Maria Zacharowa ostatnio przejawia jednak nadzwyczajne zainteresowanie Polską. W dość osobliwy sposób pobudza ciekawość rosyjskich obywateli w stosunku do Polski. Rozumiem, że zderzenie faktów z rzeczywistością bywa bolesne, a zatem pozostaje mi tylko ponowić zaproszenie dla rzetelnych rosyjskich dziennikarzy, by nas odwiedzali. W Polsce akredytowanych jest wielu zagranicznych dziennikarzy, którzy wykonują swój zawód i są u nas mile widziani. Chętnie pomożemy rosyjskim mediom i dyplomacji zestawić propagandę jaką słyszą u siebie z faktami i rzeczywistością - podkreślił Przydacz.
Zaznaczył, że działania strony polskiej oparte są na obiektywnych przesłankach i nie odbiegają od działań podejmowanych przez inne państwa demokratyczne w reakcji na coraz częściej pojawiającą się rosyjską dezinformację, próby wpływania na sytuację wewnętrzną czy wręcz nielegalne działania podejmowane na ich terytoriach.
- Wszystkie państwa strefy Schengen, ale także wiele innych państw ma z Rosją ten sam problem. Jej agresywne działania nakierowane na dezinformację budzą głębokie zaniepokojenie nie tylko państw zachodnich, UE czy NATO. Państwa te i organizacje podejmują również szereg konkretnych kroków mających na celu przeciwdziałanie destrukcyjnym działaniom Moskwy - zaznaczył wiceszef MSZ.