O przepowiedni z Tęgoborzy zrobiło się szczególnie głośno w latach okupacyjnych, kiedy Polacy – dla pokrzepienia serc – powtarzali znamienne słowa: "Krzyż splugawiony razem z młotem padnie / Zaborcom nic nie zostanie". Symbolikę wykorzystaną w wierszowanej wróżbie – splugawiony krzyż i młot – interpretowano jako nazistowską swastykę i młot z komunistycznego znaku. Proroctwo z Tęgoborzy było wtedy kolportowane na masową skalę. Wielu dzisiejszych 80- i 90-latków przypomina sobie, jak podczas zabaw podwórkowych w czasach wojennych niezwykle popularne stały się wersy o wspaniałej przyszłości narodu: "Powstanie Polska od morza do morza / Czekajcie na to pół wieku / Chronić nas będzie zawsze Łaska Boża / Więc cierp i módl się, człowieku".
Pewnym jest, że pierwsza znana publikacja przepowiedni miała miejsce w marcu 1939 roku, na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego". Tekst przepowiedni opatrzono redakcyjnym wstępem informującym o jej pochodzeniu. Według redaktorów "Kuriera", wróżba wypowiedziana została po raz pierwszy przez medium o nieznanym nazwisku w 1893 roku podczas seansu spirytystycznego w majątku hrabiego Władysława Wielogłowskiego. Czy tak stało się rzeczywiście, czy raczej redakcja "Kuriera" próbowała jedynie uwiarygodnić pochodzenie przepowiedni – tego nie wiadomo.
Hrabia Wielogłowski rzeczywiście był zafascynowany ideą sensów spirytystycznych i według mieszkańców pobliskich wsi w galicyjskim majątku Tęgoborze działy się "rzeczy niezbadane". Miejscowi opowiadali, że kto stanął u bram pałacu, wyczuwał dziwną energię, która wywoływała “dreszcz przerażenia”. Hrabia Wielogłowski był nie tylko zafascynowany spirytyzmem, lecz także czarną magią. Podobno w pałacowych podziemiach zbudował ośmiokątną salę wybitą złotymi monetami, gdzie zgłębiał tajniki alchemii i nekromancji. Tajemnicza noc z 23 na 24 września 1893 roku miała wyglądać tak: zegar wybija północ, hrabia prowadzi gości do tajemnej sali w pałacowych podziemiach, osiem odzianych w czerń postaci zasiada przy okrągłym stole w bladym świetle świec. Zamykają krąg i łączą się z zaświatami. W końcu – medium przemawia: “Trudno ludzkie ustalić losy, gdy zmienność warunków odmienia dziś to, co wczoraj trwałym było, a jutro istnieć przestaje. Oto powiadam wam…”. Zgodnie z artykułem z 1939 roku, hrabia zanotował słowa medium, które przekazywało informacje z zaświatów – od samego Wernyhory, legendarnego proroka z XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, który występował w utworach Słowackiego, Wyspiańskiego czy dziełach malarskich Matejki.
Noblista Czesław Miłosz także zainteresował się legendą o przepowiedni. Twierdził jednak, że to duch Mickiewicza, nie Wernyhory przemówił wówczas, podczas pamiętnego seansu w Tęgoborzy. Według Miłosza, oryginalne zapiski hrabiego przechowywane były w jednej z lwowskich bibliotek aż do wybuchu wojny w 1939 r., kiedy tekst oryginału miał zaginąć. Historycy, którzy zajmowali się legendą o proroctwie, twierdzą jednak zgodnie, że poeta nie uzupełnił swojej wersji o wiarygodne źródła, a w archiwach nie odnaleziono publikacji wcześniejszych niż ta wspominana – z marca 1939 roku na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego".
Faktem jednak jest, że tekst był wielokrotnie przepisywany, kolportowany, przekazywany ustnie w czasie wojny, a także później, w czasach PRL. O tym, jak bardzo popularna i znana była treść przepowiedni, świadczy fakt, że jej fragment wykorzystany został w pierwszym powojennym polskim filmie "Zakazane piosenki".
Późniejsze interpretacje przepowiedni wydawały się kontrowersyjne, zmieniane w zależności od bieżących wydarzeń.Choć większość odbiorców była zgodna co do tego, że "splugawiony krzyż" odnosił się do nazistowskich Niemiec, a "młot" oraz "niedźwiedź – do Związku Radzieckiego, powstawały wątpliwości, co do tego, którą historyczną postać symbolizowało "jedno wielkie serce", które ma "dokonać cudu" i przywrócić Polsce dawną wielkość. Często słowa wiązano z dokonaniami Józefa Piłsudskiego, a w latach późniejszych – papieża Jana Pawła II, a także Lecha Wałęsy. Zdaniem niektórych, przepowiednia odnosi się do każdego z nich – jednocześnie. Co ciekawe, na jednym z prawicowych portali internetowych, jeden z internautów postawił kontrowersyjną tezę, twierdząc, że kolejnym "wielkim sercem", które "dokona cudu", ma być prezydent elekt Andrzej Duda. Jako element potwierdzający taką interpretację podaje on także fragment o "pomazańcu z Krakowa", który wcześniej odnoszono jedynie do Jana Pawła II. Ważnym w okresie PRL okazał się też zapis o tym, że "U wschodu słońca młot będzie złamany" i "A smok odnowi swe lice", co miało oznaczać ówczesny konflikt między Związkiem Radzieckim a komunistycznymi Chinami.
Autentyczność przepowiedni od samego początku wydawała się wątpliwa. Zwolennicy teorii, zgodnie z którą przepowiednia jest czymś więcej niż zwykłym wierszem, argumentują, że opisane w niej wydarzenia niemożliwe były do przewidzenia pod koniec dziewiętnastego wieku – dwie wojny światowe, upadek trzech imperiów zaborczych i odrodzenie państwa polskiego. Sceptycy z kolei utrzymują, że tekst w rzeczywistości pochodzi z 1939 roku, a jego twórcami byli redaktorzy "Kuriera". Zapewne nigdy nie dowiemy się, kto jest prawdziwym autorem przepowiedni i w którym roku wiersz został ułożony. Prawdziwa czy fałszywa, przydatna czy bezużyteczna, przepowiednia pozostaje jednym z mniej znanych narodowych tekstów, który od dziesięcioleci inspiruje kolejne pokolenia Polaków – warto się z nim zapoznać.
***
Oto wersja przepowiedni, wydrukowana po raz pierwszy na łamach “Ilustrowanego Kuriera Codziennego” w 1939 roku:
“Trudno ludzkie ustalić losy, gdy zmienność warunków odmienia to, co wczoraj
trwałym było, a jutro istnieć przestaje.
Oto powiadam wam:
W dwa lat dziesiątki nastaną te pory,
Gdy z nieba ogień wytryśnie.
Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory,
Świat cały krwią się zachłyśnie.
Polska powstanie ze świata pożogi,
Trzy orły padną rozbite,
Lecz długo jeszcze los jej jest złowrogi,
Marzenia ciągle niezbyte.
Gdy lat trzydzieści we łzach i rozterce
Trwać będą cierpienia ludu,
Na koniec przyjdzie jedno wielkie serce
I samo dokona cudu.
Gdy czarny orzeł znak krzyża splugawi,
Skrzydła rozłoży złowieszcze,
Dwa padną kraje, których nikt nie zbawi,
Siła przed prawem jest jeszcze.
Lecz czarny orzeł wejdzie na rozstaje;
Gdy oczy na wschód obróci,
Krzyżackie szerząc swoje obyczaje,
Z złamanym skrzydłem powróci.
Krzyż splugawiony razem z młotem padnie.
Zaborcom nic nie zostanie.
Mazurska ziemia Polsce znów przypadnie,
A w Gdańsku port nasz powstanie.
W ciężkich zmaganiach z butą Teutona
Świat morzem krwi się zrumieni.
Gdy północ wschodem będzie zagrożona
W poczwórną jedność się zmieni.
Lew na zachodzie nikczemnie zdradzony
Przez swego wyzwoleńca
Złączon z kogutem dla lewka obrony
Na tron wprowadzi młodzieńca.
Złamana siła mącicieli świata
Tym razem będzie na wieki.
Rękę wyciągnie brat do swego brata,
Wróg w kraj odejdzie daleki.
U wschodu słońca młot będzie złamany.
Pożarem step jest objęty.
Gdy orzeł z młotem zajmą cudze łany
Nad rzeką w pień jest wycięty.
Bitna Białoruś, bujne Zaporoże,
Pod polskie dążą sztandary.
Sięga nasz orzeł aż po Czarne Morze
Wracając na szlak swój prastary.
Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy
To Europy bastiony,
A barbarzyńca aż po wieczne czasy
Do Azji ujdzie strwożony.
Warszawa środkiem ustali się świata,
Lecz Polski trzy są stolice.
Dalekie błota porzuci Azjata,
A smok odnowi swe lice.
Niedźwiedź upadnie po drugiej wyprawie.
Dunaj w przepychu znów tonie.
A kiedy pokój nastąpi w Warszawie,
Trzech królów napoi w nim konie.
Trzy rzeki świata dadzą trzy korony
Pomazańcowi z Krakowa,
Cztery na krańcach sojusznicze strony
Przysięgi złożą mu słowa.
Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie,
Trzy kraje razem z Rumunią.
Przy majestatu polskiego tronie
Wieczną połączą się unią.
A krymski Tatar, gdy dojdzie do rzeki,
Choć wiary swojej nie zmieni,
Polski potężnej uprosi opieki
I stanie się wierny tej ziemi.
Powstanie Polska od morza do morza.
Czekajcie na to pół wieku.
Chronić nas będzie zawsze Łaska Boża,
Więc cierp i módl się, człowieku”.