Zdaniem prof. Leszka Marksa, który gościł na antenie Telewizji Republika "wpływ człowieka na to, co się dzieje wokół niego, na środowisko, oczywiście się zaznacza, ale to jest wpływ w skali mikroklimatu (..) Natomiast jeśli chodzi o wpływ skali makro, czyli w skali globalnej, o czym się mówi, to ten wpływ jest minimalny, jeśli w ogóle możemy o tym mówić poważnie".
Profesor Leszek Marks, geolog, były szef Państwowego Instytutu Geologicznego, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Warszawskie był gościem specjalnym Telewizji Republika w programie po emisji wstrząsającego dokumentu pt. „Zimna Prawda”, opowiadającego o kulisach wielkiego klimatycznego kłamstwa, jakie odbywa się na naszych oczach.
Gość Katarzyny Gójskiej przyznał otwarcie, iż obwinianie człowieka o ocieplenie klimatu "jest podejściem szowinistycznym". - Wpływ człowieka na to, co się dzieje wokół niego, na środowisko, oczywiście się zaznacza, ale to jest wpływ w skali mikroklimatu - klimat miasta wiadomo, że jest inny niż klimat obszarów otaczających miasto ze względu na to, że jest tam zabudowa taka, która powoduje, że temperatury są wyższe, jest sztuczny odpływ wody (..) Natomiast jeśli chodzi o wpływ skali makro, czyli w skali globalnej, o czym się mówi, to ten wpływ jest minimalny, jeśli w ogóle możemy o tym mówić poważnie - powiedział geolog. I dodał, że "mam perspektywę historii dziejów i ziemi. Ziemia narodziła się 4,5 mld lat temu, ale znam również dokładnie to, co się działo w ciągu ostatnich kilkudziesięciu, kilkunastu i kilku tysięcy lat. Nie mogę powiedzieć, że zmierza to ku jakiejś katastrofie, bo w nie takiej odległej przeszłości mieliśmy temperatury na Ziemi wyższe niż te, które mamy obecnie. A mimo wszystko 5, 6, 7 tys. lat temu mieliśmy temperatury ok 3-3,5 stopnia wyższe niż te, które mamy w tej chwili obecnie, a Sahara była sawanną - z roślinami, ze zwierzętami, pojedynczymi drzewami. Dopiero wtedy, kiedy klimat globalny zaczął się ochładzać, Sahara stała się pustynią".
Profesor Marks odniósł się również do szumu wokół skoków temperatur - czy wyższe temperatury, jakie ostatnio odczuwamy na terenie Polski jest czymś nadzwyczajnym w naszej historii wskazał, że zmierzamy do globalnego ocieplenia, ale sterowanego czynnikami naturalnymi. - Robi się trochę cieplej w niektórych regionach, ale optymistyczne jest to, że jeżeli to ciepło będzie się dalej nasilać, to zazieleni nam się w jakiejś części Sahara (...) Z badań geologicznych wynika, że cykl pomiędzy maksimum ocieplenia a maksimum ochłodzenia trwa ok. 600-700 lat. Skoro ochłodzenie skończyło się 200 lat temu, to mamy prawo przypuszczać, że dojdziemy do maksimum ocieplenia pójdziemy za jakieś 100 lat. (...) Wygląda na to, że średniowiecze było cieplejsze, przynajmniej o pół stopnia. To był okres rozkwitu gospodarczego. Jak się zaczęło ochładzać, było gorzej. Mieliśmy chociażby najazd szwedzki, który był spowodowany niczym innym, jak zmianami klimatycznymi, powodującymi, że życie na północy Europy było znacznie trudniejsze. To była w cudzysłowie wojna głodowa, bo nie byli w stanie się u siebie utrzymać, a na to najlepszy jest rabunek" - przyznał profesor.
Obejrzyj film "Zimna Prawda":