– Jeśli chodzi o odpowiedzialność Państwa stacji za ujawnienie rozmowy między obu sędziami, to o ile nagrywanie rozmów jest przestępstwem, o tyle za dziennikarzami stała tu wyższa konieczność – ocenił karnista prof. Piotr Kruszyński.
W programie „Zadanie Specjalne” Anita Gargas oraz Cezary Gmyz ujawnili nowe dowody ws. korupcji w Sądzie Najwyższym. Dotarli do nagrań rozmów prowadzonych pomiędzy sędzią SN Henrykiem Pietrzkowskim a sędzią (dziś w stanie spoczynku) Naczelnego Sądu Administracyjnego Bogusławem Moraczewskim oraz korespondencji smsowej, które świadczą o tym, że dochodziło między nimi do pertraktacji. CZYTAJ WIĘCEJ...
W związku z ujawnieniem tych informacji, prof. Małgorzata Gersdorf, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, wydała oświadczenie, w którym czytamy: "Sąd Najwyższy pozostaje do dyspozycji Prokuratury, aby te niepokojące doniesienia rzetelnie i dogłębnie wyjaśnić, gdyż leży to w interesie całego wymiaru sprawiedliwości".
W międzyczasie, jak dowiedział się Jan Korab, dziennikarz naszej telewizji badający sprawę, Prokurator Generalny na wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku sprawdzi, czy Telewizja Republika nie popełniła przestępstwa pozyskując ujawniony materiał.
OBEJRZYJ REPORTAŻ JANA KORABA:
O komentarz do przebiegu wydarzeń wokół tego skandalu Telewizja Republika poprosiła prof. Piotra Kruszyńskiego, karnistę z UW.
W jego ocenie przyjęcie przez sędziego Marczewskiego korzyści majątkowej w postaci stroju myśliwskiego wypełnia znamiona korupcji lub płatnej protekcji.
– Co do sędziego Pietrzkowskiego, to nie widzę w jego zachowaniu cech przestępstwa. Na pewno jego rolą nie jest udzielanie innym sędziom porad prawnych, a wysyłanie SMS-a do kolegi po fachu, by przychylnie spojrzał na wniosek innego kolegi, jest zupełnie żenujące – powiedział karnista.
– Nie postawiłbym mu zarzutów korupcji, ale na pewno złamał etykę sędziowską – dodał.
Prof. Kruszyński powiedział ponadto, że o ile na podstawie zachowania obu sędziów nie można wyciągać ogólnych wniosków na temat środowiska sędziowskiego, o tyle opinia publiczna po tym skandalu stracą zaufanie nie tylko do organów sądowych, ale i to innych organów wymiaru sprawiedliwości w Polsce.