– Czy rzeczywiście to prowadzi do zwiększenia poczucia bezpieczeństwa Polaków i mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej. Z jednej strony my będziemy nasilali swoją obecność, ale Rosjanie też będą ją nasilali. Pytanie, czy starczy nam mądrości? Ważne żebyśmy, patrząc na doświadczenia historii, byli świadomi, że każda akcja rodzi reakcję – mówił w Telewizji Republika politolog prof. Kazimierz Kik.
Dyskusja pomiędzy Jarosławem Guzym a prof. Kazimierzem Kikiem w Geopolityce dotyczyła Kolejnego incydent w rejonie Bałtyku, który miał miejsce w czwartek, jednak dopiero dziś informacje na ten temat ujrzały światło dzienne. Według informacji Pentagonu, rosyjski myśliwiec miał przechwycić amerykański samolot zwiadowczy w sposób zagrażający bezpieczeństwu załogi, podczas gdy maszyna wykonywała rutynowy lot w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.
Do agresywnego zachowania ze strony rosyjskich pilotów doszło również wcześniej w środę 13 kwietnia, kiedy dwa rosyjskie samoloty bojowe przeprowadziły wówczas "symulowany atak", przelatując blisko niszczyciela USS "Donald Cook", który znajdował się na międzynarodowych wodach Bałtyku. Na pokładzie był polski śmigłowiec.
Prof. Kik przytoczył kilka incydentów z udziałem rosyjskiego lotnictwa w innych rejonach Europy, zaznaczając, że reakcje Rosji są powiązane z intensywnością działań wojsk NATO. – Jeśli weźmiemy pod uwagę całokształt, to gdzieś to musi strzelić. Jeśli prowadzimy politykę zagęszczania działań NATO, to musi się gdzieś to wymknąć spod kontroli. Tym razem się udało – komentował ostatnie wydarzenia prof. Kik. – Zastanawiam się, czy takie zachowania rzeczywiście mają sprzyjać bezpieczeństwu. To było 120 km od granicy Kaliningradu – podkreślał.
"Mamy tu jednostronną akcję Rosji"
Zupełnie odmienne stanowisko zaprezentował ekspert ds. międzynarodowych Jarosław Guzy. – Te incydenty pojawiły się zanim NATO podjęło jakąkolwiek decyzję o zwiększeniu aktywności w okolicach Rosji – odpowiadał prof. Kikowi. – Mamy tu jednostronną akcję Rosji i odpowiedź NATO w postaci zwiększonej aktywności – tłumaczył.
Zdaniem Guzego, nie należy stronić od zdecydowanych reakcji w stosunku do łamania przez Rosję międzynarodowych praw. Jako przykład podał zestrzelenie rosyjskiego myśliwca na terytorium Turcji. – Po zestrzeleniu rosyjskiego SU-24 w Turcji, Rosjanie zaczęli tam latać poprawnie – przekonywał. – Wszystko, co wykonuje Polska inni sojusznicy mieści się w granicach prawa. Rosjanie natomiast mają poczucie, że im większe bezpieczeństwo krajów sąsiednich, tym mniejsze bezpieczeństwo dla nich – dodawał.