– Polska nie potrafiła (...)ukarać katów, sprawców masakry, kolejnych momentów dramatycznych w polskiej historii. Ale potrafiła ich w większości przypadków chować z honorami, kiedy odchodzili, przez lata otrzymując wysokie emerytury i śmiejąc się w twarz tym, którzy byli ofiarami tamtych dramatycznych wydarzeń – powiedział Andrzej Duda podczas obchodów 45. rocznicy Grudnia\'70 w Szczecinie.
– Chciałem się pokłonić i oddać hołd nad mogiłami tych którzy polegli prześladowani w czasie wydarzeń grudniowych – rozpoczął swoje przemówienie Andrzej Duda.
– Stanęli razem, nie bojąc się tego, że wobec nich były wymierzone lufy karabinów. Zginęło tu, w tragiczny czwartek, około 16 osób – przypominał prezydent. – Partia, która nazywała siebie zjednoczoną partią robotniczą otworzyła ogień do robotników. Oni nawet nie chcieli obalić tej partii, chcieli żeby nie odbierano im godności, a to właśnie władza chciała zrobić, nie licząc się z nikim i z niczym – dodawał.
Prezydent podkreślał, że poprzedni system nie chciał prowadzić dialogu, nie liczył się ze społeczeństwem i nie szanował ludzi.
– Zamiast dialogu, rozmów z robotnikami wysłano przeciwko nim milicję, wojsko, czołgi, transportery opancerzone, helikoptery... Gigantyczną siłę państwa skierowano przeciwko zwykłym ludziom, którzy mieli wewnętrzne poczucie dumy i wolności. Zginęło wiele ludzi, ale tamten protest wobec tego co Polacy zobaczyli w mediach zrodził wielki narodowy bunt – wspominał prezydent.
– Solidarność ostatecznie zwyciężyła, przyniosła Polsce suwerenność od wpływu wschodu – podkreślał.
Na pl. Solidarności prezydent podpisał Szczecińską Deklarację Grudniową - dokument będący wyrazem pamięci szczecinian o wydarzeniach sprzed 45 lat.