Jesteśmy otwarci na wniosek o przedłużenie procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE; sześć miesięcy, dziewięć czy dwanaście - te opcje są dla nas dopuszczalne - powiedział premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu z głównym negocjatorem KE ds. brexitu Michelem Barnierem.
Premier podkreślił, że obecnie znajdujemy się w kluczowym momencie - przed głosowaniem w brytyjskim parlamencie dotyczącym projektu umowy wyjścia z UE (ale bez deklaracji politycznej nt. przyszłych relacji ze Wspólnotą).
"Dla nas podstawową sprawą jest to, żeby Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej. Chcielibyśmy i chcemy tego od samego początku i wielokrotnie namawiałem do tego premier Theresę May, ale oczywiście to są sprawy wewnętrzne społeczeństwa brytyjskiego, które już trzy lata temu rozstrzygnęło w referendum tak, jak rozstrzygnęło" - mówił Morawiecki na konferencji prasowej po spotkaniu z Barnierem.
Jak mówił premier, po głosowaniu w brytyjskim parlamencie możliwe będą dwa podstawowe scenariusze. "Pierwszy to brexit bezumowny, twardy brexit, którego staramy się uniknąć z Michelem (Barnierem) i przywódcami innych krajów na posiedzeniach Rady Europejskiej. Dlatego właśnie podczas ostatniego posiedzenia daliśmy jeszcze kolejne możliwości na głosowanie w parlamencie brytyjskim i cały czas te szanse są przed nami" - mówił Morawiecki.
"W przypadku głosowania negatywnego, jeżeli ono się zdarzy, jesteśmy otwarci na wniosek o przedłużenie procesu wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE" - mówił Morawiecki. Dodał, że trudno przewidywać jego kształt, bo jest to "krok po stronie brytyjskiej".
"Sześć miesięcy, czy dziewięć czy dwanaście - te opcje są dla nas dopuszczalne. Chcemy przede wszystkim, żeby Wielka Brytania została, a jeżeli to nie będzie możliwe, to żeby brexit był przeprowadzony w sposób uporządkowany" - oświadczył.
"Jeśli Wielka Brytanii złoży wniosek o kolejne przedłużenie, to konstruktywnie go rozpatrzymy" - dodał szef rządu. Zaznaczył, że "bardzo ważne będzie uzasadnienie tego wniosku.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Tusk znów obiecuje pieniądze na zdrowie, ale internauci przypominają, że poprzednie obietnice skończyły się miliardami dla nielegalnej TVP