Wczoraj odbyła się uroczysta premiera „Legionów” Dariusza Gajewskiego. Obecny na projekcji filmu premier Mateusz Morawiecki powiedział po zakończeniu pokazu: „Ogromną siłę i hart ducha pokazywali nasi przodkowie w tej walce, którą widać było na ekranie. Dziękuję twórcom za podjęcie się stworzenia takiego filmu”.
Po projekcji filmu głos zabrał Adam Borowski, który jeszcze raz podziękował wszystkim twórcom. Zwrócił też uwagę na osobę, która jego zdaniem przyczyniła się do powstania tej produkcji.
- Jest człowiek, bez którego tego filmu by nie było. I serdecznie z tego miejsca chcę mu podziękować, bo uwierzył, że szarża pod Rokitną wróci do polskiej świadomości przez nasz obraz. On w to wierzył, a mnóstwo ludzi nie wierzyło. Tym człowiekiem jest ówczesny minister finansów, a obecnie premier RP Mateusz Morawiecki - powiedział Adam Borowski, zapraszając premiera na scenę.
- Dziękuję Darkowi Gajewskiemu, że w legionistach dostrzegł ludzi z krwi i kości. Gdyby nie sto lat, pewnie byliby jak wielu z nas. Ale oni żyli w zupełnie innych okolicznościach - podkreślił premier.
Dodał też, że kiedy kilka dni temu był pod Lublinem, zajrzał na pole bitwy legionistów pod Jastkowem.
- We wspomnieniach z tej bitwy jeden z jej uczestników pisał, że nastroje się trochę poprawiły, bo po dwóch dniach walki dostali pierwszy posiłek. Wyobraźmy sobie jak to musiało wyglądać. Jaką siłę ducha, jaki hart wykazywali nasi pradziadowie w tamtych strasznych, niesamowitych czasach, kiedy decydowały się losy Polski. Wdzięczność wobec nich musi mieć wymiar trudny do wyobrażenia. W moim sercu ona taka jest - powiedział Mateusz Morawieck
- Jesteśmy dziś spadkobiercami tamtych wspaniałych legionistów, powstańców śląskich, którzy – jak sobie wyobrażam – w jakiej matni wtedy byli, kiedy mieli do wyboru wielkie, silne państwo zwycięskie i Polskę biedną, otoczoną z każdej strony, z bolszewikami u wrót Warszawy… i wybrali Polskę!! Myślę, że taka historia powinna dawać nam dzisiaj ogromną siłę do przetrwania wszystkich trudnych momentów, do dalszej walki o lepszą Polskę - podkreślił premier.
Mateusz Morawiecki zauważył też, że tak dobrych filmów o legionach powinno już być wiele, tak jak o Bitwie Warszawskiej czy Powstaniu Warszawskim.
- Powinny być wśród nich perły. Zaczęły się pojawiać w końcu i bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili - podkreślił premier.
Film "Legiony" z budżetem w wysokości 27 milionów złotych, plasuje się w ścisłej czołówce najdroższych produkcji w historii polskiego kina. Wystąpiło tu 123 aktorów, 53 kaskaderów, ponad 550 osób z grup rekonstrukcyjnych, setki statystów. Wykorzystano 220 koni. Na potrzeby filmu wykopano ok. 550 metrów okopów. Mnóstwo pracy mieli także kostiumografowie i rekwizytorzy: dla filmowych legionistów uszyto 28 mundurów i czapek, a także 40 kompletów strojów cywilnych, zużywając ponad tysiąc metrów bieżących materiału. Powstało też 100 replik plecaków używanych przez austriackie wojsko, wykorzystane zostało 780 par butów. Wśród rekwizytów używanych na planie pojawiły się m.in. autentyczna lornetka rotmistrza Dunin-Wąsowicza, pistolet colt z czasów powstania styczniowego (dziś własność pisarza Waldemara Łysiaka), a także samochód Lorraine-Dietrich z 1913 roku – najstarsze jeżdżące auto w Polsce. Zadbano również o wiarygodne repliki używanej przez legionistów broni. W filmie zobaczymy więc austriackie karabiny Mannlicher M1895, rosyjskie karabiny Mosin, niemieckie CKM-y Maxim, trzy armaty wzór 1902 (po raz pierwszy w polskim kinie grały 3 armaty tego samego typu jednocześnie – np. w „Bitwie Warszawskiej” pojawiła się tylko jedna).
Premier @MorawieckiM podczas premiery filmu „Legiony”: Ogromną siłę i hart ducha pokazywali nasi przodkowie w tej walce, którą widać było na ekranie. Dziękuję twórcom za podjęcie się stworzenia takiego filmu. pic.twitter.com/ALpqewmARY
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) September 16, 2019
Czytaj także:
"To zawieszenie uważam za niewałaściwe". J. Gowin komentuje sprawę prof. A. Nalaskowskiego