Policjanci w Lublinie znaleźli w jednym z mieszkań zwłoki 60-letniego mężczyzny. Ten nie żył od początku maja, a zgon spowodowały rany kłute klatki piersiowej i brzucha.
Policję zawiadomili sąsiedzi, którzy wyczuli nieprzyjemny zapach wydobywający się z mieszkania. Okazało się, że od kilkunastu dni rozkładają się w nim zwłoki.
Do zabójstwa przyznała się małżonka zamordowanego, pochodząca z Ukrainy Irina Ch., która leczyła się psychiatrycznie.
- Zwłoki były w stanie rozkładu. Prawdopodobnie leżały tam od dwóch tygodni. Rany na jego ciele wskazują, że mężczyzna mógł zostać dźgnięty jakimś ostrym narzędziem. W związku z tym prokuratura wszczęła śledztwo ws. zabójstwa – powiedziała portalowi polsatnews.pl Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Kobiecie grozi dożywocie.
Sąsiedzi podkreślają, że w mieszkaniu dochodziło do bijatyk, nadużywano też alkoholu.
Podejrzana o zabójstwo przebywa w szpitalu neuropsychiatrycznym na obserwacji, jednak policja nie wyklucza, że zabójstwa mógł dokonać jeden z uczestników codziennych libacji alkoholowych.