Przejdź do treści
Ppor. Roman Staniewski o walkach legendarnego Batalionu "Miotła" w czasie Powstania Warszawskiego
Telewizja Republika

Gościem „Wolnych głosów – wieczorem” był podporucznik Roman Staniewski, żołnierz AK batalionu „Miotła”, zgrupowania „Radosław”.

– Najpierw byłem łącznikiem między punktem alarmowym w Warszawie, a zgrupowaniem naszego oddziału we Włochach. Jak tylko przyszedł rozkaz o rozpoczęciu powstania i miejscu koncentracji (wcześniej nie wiedzieliśmy gdzie to będzie), to miałem za zadanie osobiście przewieźć ten rozkaz do Włoch. Zostałem wybrany jako łącznik, ponieważ posiadałem własny rower. Po drodze wstąpiłem na ul. Lwowską 2, gdzie mój ojciec pracował w sklepie winno-kolonialnym. Śmieszny to był sklep: na półce stała jedna butelka z winem, a obok patera z paroma ciastkami, ale tam był telefon. Powiedziałem ojcu, że rozpoczyna się powstanie, żeby zamykał sklep i jechał do domu. Następnie pojechałem do Włoch, zabrałem stamtąd towarzystwo, około 10-12 żołnierzy, i kolejką pojechaliśmy na miejsce koncentracji – budynek Okopowa 31. Ten budynek [w którym obecnie znajduje się Telewizja Republika] w czasie wybuchu Powstania należał do Niemców, a zaraz obok była Komenda Główna. My byliśmy jednym z oddziałów jej zewnętrznej osłony. Komenda Główna znajdowała się od razu w trudnej sytuacji, bo pod nosem miała Niemców. Komunikacja była utrudniona, więc dowództwo podjęło decyzję o zdobyciu tego budynku w nocy. W tym brało udział głównie zgrupowanie „Miotła” i małe oddziały z Zośki i Parasola. Budynek został zdobyty przy dość poważnej stracie, bo został ciężko ranny jeden z dowódców drużyn. Jak budynek został zdobyty, to chciałem zadzwonić do ojca na Lwowską i sprawdzić, czy pojechał do domu. Niestety nie było już łączności. – opowiadał Roman Staniewski.

Batalion „Miotła” był zmuszony przy ciężkich stratach wycofywać się z Woli w stronę Starego Miasta.

– W tym czasie zgrupowanie Radosław zostało okrążone, nastąpił moment próby przebicia się na Muranów. Uczestniczyłem w walkach na Stawkach, gdzie rozegrało się główne „przebijanie się”. Te walki również były prowadzone przez Batalion „Miotła”, a dokładniej przez dwa plutony batalionu i trzeci pluton Kolegium A, czyli Kolumbowie, ale w tym czasie oni wchodzili już w skład „Miotły”. W walkach na Stawkach zginął wtedy dowódca Batalionu „Miotła” i to bardzo poważnie skomplikowało dalsze losy „Miotły”. Po 11 sierpnia poszczególne plutony „Miotły” zostały dołączone do Batalionu Czata 49. I było tak dalej przez całe walki na Starówce. – mówił podporucznik.

Ppor. Staniewski przeszedł przez cały szlak bojowy Zgrupowania „Radosław”: przez Wolę, Starówkę, kanały, Czerniaków i znowu Śródmieście.

Jak mówi podporucznik najcięższe walki miały miejsce na Starówce, ze względu na zwartą zabudowę i przemieszanie z ludnością cywilną.

– Jak byliśmy na Sapieżyńskiej, to pewnego dnia rano pojawiło się nie wiadomo skąd dwoje małych dzieci. Okazało się, że oni w jakiś cudowny sposób przekradli się z Żoliborza. Te dzieci nie miały żadnych rozkazów, prawdopodobnie chciały się połączyć z rodziną. Udało im się przedrzeć tam, gdzie żołnierze nie mogli. – wspomina powstaniec.

– Siedzimy w piwnicy, a po sąsiedzku w piwnicy kobieta urodziła dziecko. Nasz dowódca stwierdził, że musimy jakoś to uczcić i jej pomóc. Wygrzebaliśmy jeszcze jakieś resztki ze Stawek (bo na Stawkach były magazyny i pierwotnie otrzymywaliśmy zaopatrzenie ze Stawek, kiedy przeszliśmy na Starówkę, to mieliśmy tylko to co kto wziął, a karmiła nas głównie ludność cywilna), zebraliśmy i dowódca zaniósł je tej kobiecie. Bardzo dziękowała, na to Torpeda powiedział, żeby dała synowi na imię Kazimierz – po nim. – opowiada żołnierz Batalionu „Miotła”.

– O ile ze strony ludności cywilnej na samym początku był szalony entuzjazm, to te stosunki z czasem się zmieniały. Spowodowane to było ciągłymi bombardowaniami, ciągłym zawalaniem się piwnic, głodem, śmiercią. – argumentuje ppor. Staniewski.

– 15 września zostałem ranny i praktycznie dla mnie powstanie się wtedy skończyło. Zostałem odniesiony do szpitala na Mokotowskiej. Następnego dnia pocisk walnął w sąsiedni dom, więc polecono nam przenieść się do szpitala polowego. Jakoś z trudem tam przekuśtykałem, co 12 minut chowając się do jakiejś piwnicy, bo zauważyłem, że pociski niemieckie są wystrzeliwane z taką właśnie częstotliwością. – wspomina powstaniec.

Telewizja Republika

Wiadomości

Potrzebujemy 14 mln pożyczki od miasta

Prokuratura grozi dziennikarzowi Republiki!

Zamordyzm PRL-u to nie przeszłość. Prof. Polak w nowej książce odsłania szokujące mechanizmy!

Zatrzymanie Marcina Romanowskiego było nielegalne

Pokazali prawdziwe oblicze. Nie chcą CPK!

Nawet rządowa sondażownia to przyznaje: PiS idzie w górę, a Trzecia Droga szoruje po dnie

Polacy ulegli Estończykom, w niedzielę rewanż

Duchowni od nowego roku zapłacą wyższe podatki

Kryzys w SOR w Bielsku-Białej – zawieszenie działalności w grudniu?

SKANDAL! Machina hejtu silnych razem ruszyła, atakują Nawrockiego fejkowymi zdjęciami. Goebbels by się nie powstydził takiej propagandy...

Nie żyje legendarny polski opozycjonista Jerzy Majchrzak

Za Ukraińcem podejrzanym o zabójstwo na warszawskiej Woli wystawiono list gończy

Liga NHL: Szalony mecz w Columbus

Niebezpieczna sytuacja z udziałem pasażerów: Kierowca autobusu chciał uniknąć kolizji, pojazd wylądował na słupie

Ten 14-letni Polak, który dwa lata temu został mistrzem Europy - teraz jest mistrzem świata!

Najnowsze

Potrzebujemy 14 mln pożyczki od miasta

Pokazali prawdziwe oblicze. Nie chcą CPK!

Nawet rządowa sondażownia to przyznaje: PiS idzie w górę, a Trzecia Droga szoruje po dnie

Polacy ulegli Estończykom, w niedzielę rewanż

Duchowni od nowego roku zapłacą wyższe podatki

Prokuratura grozi dziennikarzowi Republiki!

Zamordyzm PRL-u to nie przeszłość. Prof. Polak w nowej książce odsłania szokujące mechanizmy!

Zatrzymanie Marcina Romanowskiego było nielegalne