"Nie mogłabym tu nie przyjechać. To taka dziwna, symboliczna sprawa, że miasto, które tak bohatersko się zachowało w 1976 r., potem gości w tych murach człowieka niezłomnego. Człowiek nie może pozostawać obojętny, bo robi się bezradny i słaby. Musi przeciwko złu występować" - powiedziała w rozmowie z portalem Niezalezna.pl uczestnicząca w manifestacji solidarności z Mariuszem Kamińskim Urszula Sikorska-Kelus.
Po 48 latach do Radomia przyjechała Urszula Sikorska-Kelus "Kuba", żona Jana Krzysztofa Kelusa. Oboje, wraz z mężem, zaangażowani byli w pomoc dla represjonowanych przez władze komunistyczne robotników, uczestników protestu w czerwcu 1976 r. Artystycznym owocem tamtych dni jest znany utwór J.K. Kelusa - "Ballada o szosie E7".
Urszula Sikorska-Kelus wzięła udział w zorganizowanej dzisiaj manifestacji solidarności z Mariuszem Kamińskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, osadzonym w Areszcie Śledczym w Radomiu.
"Dla mnie to niesamowita historia, przedziwny zbieg okoliczności, że Mariusz Kamiński jest właśnie umieszczony w tym więzieniu w Radomiu. Pomyślałam, że mają za mało wyobraźni, że przewieźli go właśnie tutaj, do tego miasta. Nie mogłabym tu nie przyjechać. To taka dziwna, symboliczna sprawa, że miasto, które tak bohatersko się zachowało w 1976 r., potem gości w tych murach człowieka niezłomnego. Człowiek nie może pozostawać obojętny, bo robi się bezradny i słaby. Musi przeciwko złu występować", powiedziała w rozmowie z niezalezna.pl Sikorska-Kelus.
Jak podkreśliła, "część społeczeństwa nie rozumie, co się tutaj dzieje".